Stary
2016 Rok kończyłam na sylwestrowym koncercie w Filharmonii Szczecińskiej, słuchając
symfonicznego jazzu z aktorem Zbigniewem Zamachowskim oraz
wokalistami jazzowymi Maciejem Miecznikowskim i Jolą Szczepaniak. Orkiestrę
poprowadził szalenie uzdolniony jordański dyrygent Bassem Akiki, którego notę biograficzną
dyrekcja filharmonii pominęła w programie. Koncert był taki sobie i nie wart
wydanych 120 zł. (taryfa ulgowa). Ale wart za to pójścia choćby
dlatego, że nigdy nie słuszałam symfonicznego jazzu na żywo i ze względu na
możliwość posłuchania tematów z serialu westernowego „Rawhide” Dymitra
Tiomkina. I przekonania się po raz któryś z rzędu, że żaden rosyjski kompozytor,
żeby nie wiem jak długi czas, jak daleko pracował i żył poza Rosją, nie
pozbędzie się swojej rosyjskiej muzycznej tradycji, która będzie mu wychodzić w
każdej napisanej nutce.
Nowy
2017r. Rok natomiast, dzięki przyjaciółce obchodzącej prawosławne Boże
Narodzenie, powitałam oficjalnie 7 stycznia (akurat w jej święto) także w
Filharmonii Szczecińskiej - na Gali Noworocznej, przygotowanej przez muzyków z
Odessy (filharmonia nie była organizatorem ich występów, wynajęła tylko salę). Koncert
przerósł moje oczekiwania i sprawił mnóstwo radości.
Obawy
o upolitycznienie występów artystów z Teatru Opery i Baletu z Odessy w
filharmonii szczecińskiej okazały się płonne, aczkolwiek Henryk Kołodziej, honorowy
konsul Ukrainy w Szczecinie, który motto swojej misji określa deklaracją:"Chciałbym być konsulem tej cywilizowanej, europejskiej Ukrainy", wręczając na koniec koncertu kosz kwiatów odeskim artystom,
palnął mówkę po ukraińsku, życząc im z okazji Bożego Narodzenia pokoju w ogarniętym
wojną kraju. Natomiast konferansjer był mniej poprawny politycznie i artystom
wraz z publicznością wcześniej złożył życzenia świąteczne po …. rosyjsku, jako, że południowo-zachodnia Ukraina,
zwłaszcza Odessa, to obszary generalnie rosyjskojęzyczne. Sala także włączyła się
z życzeniami po rosyjsku: S Prazdnikom! C Nowom Godom!
Innych
akcentów politycznych nie było dzięki Bogu, za to był blisko 3-godzinny, wspaniały koncert
z cudownym repertuarem, starannie ułożonym.
Operę
w Odessie reprezentowała 25-osobowa orkiestra kameralna pod batutą Witalija Kowalczuka,
7-osobowy balet (4 tancerki i 3 tancerzy, jeden z tancerzy gdzieś się „zapodział”,
powinny być 4 pary), zespół wokalny 4 chórzystek oraz szóstka solistów, w tym
jedna primadonna opery.
Zespół kameralny Teatru Opery i Baletu z Odessy |
Koncert
poprowadził nieznany mi konferansjer obeznany ze sceną muzyczną, który manierycznie, co raz
to pytał słuchaczy: „Tak?” I był zwolennikiem zapalania światełek w telefonach
komórkowych, którymi, rytmicznie machając, widownia mogła uczestniczyć w II części
koncertu.
Organizatorzy,
niestety, nie zadbali o program, chociaż zrobienie kserograficznych czarno-białych
odbitek dla blisko tysiąca melomanów, którzy w pełni zapełnili salę filharmonii
- nie stanowiło wielkich kosztów. Można było je odbić w sobotę rano na stoisku „małej
poligrafii” w pobliskiej galerii handlowej w cenie …jednego biletu na koncert (95-120 zł),
ewentualnie półtora biletu!
Tak więc słuchając koncertu, nazwisk śpiewaków, ani ich dorobku scenicznego - nie znałam, chociaż spróbuję je teraz ustalić. Podawał wprawdzie je konferansjer, ale skupiona byłam na słuchaniu muzyki a nie jego gadania. Poza tym, stwierdzenie, że „arię zaśpiewa solistka opery…” niewiele mi mówiło.
Walc w wykonaniu baletu |
Tak więc słuchając koncertu, nazwisk śpiewaków, ani ich dorobku scenicznego - nie znałam, chociaż spróbuję je teraz ustalić. Podawał wprawdzie je konferansjer, ale skupiona byłam na słuchaniu muzyki a nie jego gadania. Poza tym, stwierdzenie, że „arię zaśpiewa solistka opery…” niewiele mi mówiło.
W
moim odczuciu, jest to lekceważenie słuchaczy przez polskich organizatorów
trasy koncertowej ukraińskich artystów. Zwłaszcza, że podawane w Internecie programy "Gali" - przez różnych dystrybutorów biletów - znacznie różnią się między
sobą, i wybierający się do filharmonii meloman w Szczecinie nie wiedział, co naprawdę usłyszy.
Odeski kankan, w złotej sali filharmonii szczecińskiej |
Koncert
w Szczecinie różnił się od wykonywanych w wielu innych miastach Polski tym, że w
jego repertuarze znalazły się arie operowe, czego w publikowanych przez
organizatorów różnych programach nie ma.
Katerina Lian jako Carmen |
Poza
tym królowała klasyka operetkowa z najsłynniejszymi ariami i duetami, a więc: Lehar
(Wesoła wdówka,), Kalmann (Księżniczka Czardasza, Hrabina Marica, Fiołek
z Monmartre), Offenbach, nie zabrakło też Johanna Straussa. Był Bernstein i jego
„West Side Story” i Ennio Morriccone, a także muzyka z filmu „Piraci z Karaibów”
Zimmera.
Ale
największy aplauz słuchaczy zdobyła piosenka Whitney Houston z filmu „Bodyguard”
w wykonaniu Aliny Woroch (sopran).
Udało
mi się ustalić występujących w Szczecinie artystów.
Poza Aliną Woroch, w gronie śpiewaczek wystąpiła wspomniana ju z Katerina Lian (sopran) i Haiane Arutiunian (sopran), o której nic nie wiadomo, zastąpiła anonsowaną Taisję Szafrańską.
Poza Aliną Woroch, w gronie śpiewaczek wystąpiła wspomniana ju z Katerina Lian (sopran) i Haiane Arutiunian (sopran), o której nic nie wiadomo, zastąpiła anonsowaną Taisję Szafrańską.
Alina Wołoch |
Katerina
Lian od 2011r związana
z operą w Odessie, jest absolwentką konserwatorium odeskiego, laureatką kilku
międzynarodowych konkurów śpiewaczych, zadebiutowała w tytułowej roli „Carmen”
Bizeta.
Śpiewaków opery w Odessie reprezentowali:
Aleksandr Striuk i Wasilij Dobrowolski (barytony) oraz Walerij Regrut (tenor), który
zastąpił anonsowanego Dymitra Michejewa (tenor).
Wasilij
Dobrowolski, jest solistą
Teatru Opery i Baletu w Odessie i Narodowej Opery w Bukareszcie (Rumunia),
gdzie kreuje główne role.
Aleksandr
Striuk, solista
teatru operowego w Odessie, jest laureatem wielu nagród w konkursach muzycznych.
Witalij Kowalczuk, dyrygent |
Ale o tym wszystkim szczecińscy melomani,
uczestniczący w Gali Noworocznej Teatru Opery i Baletu z Odessy, którzy podziwiali
kunszt ukraińskich artystów w Szczecinie – nie wiedzieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz