Co zagraża życiu szefa
polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego i całej Europie, a nawet
ludzkości? Co wywołuje u niego potworne lęki, wręcz egzystencjonalne?
Oczywiście Rosja!
„Mamy
zagrożenia egzystencjalne i nieegzystencjalne. Oczywiście działalność Rosji
jest rodzajem zagrożenia egzystencjalnego, ponieważ ta działalność może
niszczyć kraje", dowodził Witold Waszczykowski podczas obrad Global
Security Forum (GLOBSEC) unijnych państw Środkowo-Wschodniej Europy w
Bratysławie.
„I
mamy nieegzystencjalne zagrożenia, takie jak terroryzm, jak wielkie fale
migrantów oraz tzw. Państwo Islamskie".
Właściwie
nie wiem, jak reagować na takie stwierdzenia. Śmiać się czy płakać…. Wg szefa
polskiej dyplomacji terroryści zapewne strzelają kwiatami, detonują ładunki z
perfumami, a ludzie masowo przy tym giną, nie wiadomo dlaczego.
Kuriozalne
wypowiedzi polskiego dyplomaty poprzedziły bezpośrednio incydenty na Bałtyku,
które wprawdzie Polska i USA uznały za zagrożenie bezpieczeństwa ze strony
Rosji, a w rzeczywistości były bardzo niebezpieczną prowokacją przy rosyjskiej
granicy ze strony obu państw, skrywających się pod płaszczykiem misji NATO.
BAŁTYCKIE MANEWRY
Na
zaproszenie Polski jeden z najbardziej nowoczesnych niszczycieli amerykańskich
USS „Donald Cook" uczestniczył na Bałtyku w polsko-amerykańskich manewrach
i z polskim helikopterem na pokładzie, podpłynął blisko rosyjskich wód
terytorialnych stanowiących zewnętrzną, morską granicę Rosji oraz do bazy Floty
Bałtyckiej w Bałtijsku. Z jego dosyć jednoznacznego zachowania wynikało, że
prowadził rozpoznanie elektroniczne wybrzeża Obwodu Kaliningradzkiego i
testował stosowany przez siły obronne FR system Aegis — w relacji z własnymi
pociskami i baterii Patriot, planowanych do rozmieszczenia w Polsce.
Niszczyciel
jest trudno wykrywalny przez radary, przystosowany do walki elektronicznej i
ataków jądrowych przy pomocy pocisków Tomahawk.
Dzięki,
szokującym Amerykanów, brawurowym manewrom samolotów bojowych Su-24 (11 i 12
kwietnia) Rosjanie wyłączyli mu całkowicie elektronikę i ze szpiegowania
systemów obrony Rosji w tym rejonie wyszły nici. Podobne naloty Su-24, i z
podobnym skutkiem, zastosowano wobec USS „Donald Cook" dwa lata wcześniej,
gdy pojawił się na Morzu Czarnym w ramach akcji USA NAVI, związanej z
planowanym i uzgodnionym z Ukrainą przejęciem przez Amerykanów rosyjskich baz
wojskowych na Krymie.
Ponieważ
akcja niszczyciela na Bałtyku nie powiodła się, Amerykanie sięgnęli po swój
samolot wywiadowczy RC-135 i wysłali go dwa dni później w stronę Bałtijska i
Kaliningradu (14 kwietnia), ale i tego intruza spod rosyjskich granic
przepędził samolot obrony powietrznej.
Prowokacja
amerykańsko-polska, pod szyldem NATO, z udziałem okrętu z misją szpiegowską i
wyposażonego potencjalnie w broń jądrową, u granic morskich Rosji mogła być
przez Rosjan uznana za atak na ich kraj. I jeśli ktokolwiek zagrażał egzystencjalnie
ministrowi Waszczykowskiemu oraz Polsce i Europie, a nawet całej ludzkości, to
na pewno nie Rosjanie, lecz Stany Zjednoczone.
HISTERYCZNE ODWRACANIE KOTA
OGONEM
Prawda
ta niezupełnie dociera do świadomości szefa polskiej dyplomacji Witolda
Waszczykowskiego i innych polskich polityków, jak i polskich mediów. Jak mantrę
powtarzają amerykańskie propagandowe slogany. Dla szefa MSZ RP — reakcja Rosji
to…. egzystencjalne zagrożenie, dla rzecznika MON RP Bartłomieja Misiewicza to
„typowe prowokacyjne zachowanie Rosjan, demonstrujące wrogość do NATO", a
dla byłego szefa MON Tomasza Siemoniaka z PO — „przeloty były wymierzone w
Polskę, Stany Zjednoczone i cały Sojusz".
Skuteczne
przeloty rosyjskich pilotów określono jako niezgodne z „profesjonalnymi normami
sił zbrojnych operujących w pobliżu siebie na wodach międzynarodowych i w
międzynarodowej przestrzeni powietrznej" (Josh Earnest, rzecznik Białego
Domu), zagrażające bezpieczeństwu (część prelegentów na obradach GLOBSEC),
"niebezpieczne zdarzenie" (Marek Ziółkowski, sekretarz stanu MSZ RP),
„absolutnie niedopuszczalne", „prowokację Rosji" i „niebezpieczny
zgrzyt, stawiający pod znakiem zapytania powrót do rozmów w ramach Rady
NATO-Rosja" (Tomasz Siemoniak). Jako „lekkomyślne, prowokacyjne i
niebezpieczne" ocenił przeloty Rosjan nad USS "Donald Cook" John
Kerry, szef amerykańskiej dyplomacji, postraszył też, że rosyjskie samoloty
mogły być zestrzelone, „zgodnie z zasadami prowadzenia działań wojennych".
Prowadzenie
„działań wojennych" niszczycielem mającym Tomahawki na pokładzie, jakieś
65 km od granicy z Rosją, i zestrzelenie samolotu rosyjskiej obrony lotniczej
nieopodal Polski na pewno nie zminimalizowałyby „egzystencjalnego
zagrożenia", jakie odczuwa minister Witold Waszczykowski. Chociaż wątpię,
czy choć przez moment polski minister racjonalnie zastanowił się, czym takie
strzelenie mogłoby skutkować dla niego, Polski i Europy, nie wyłączając całej
ludzkości. Widać zapomniał, gdy matka strofowała go, by nie bawił się
zapałkami, bo może wywołać pożar.
WASZCZYKOWSKI CONTRA
TOWNSEND
Podczas
obrad GLOBSEC minister Waszczykowski żarliwie deklarował: „Oczekujemy
obecności, obecności, obecności. Obecność wojsk z różnych krajów NATO mogłaby
być symbolem determinacji do obrony wschodniej flanki". Obrony,
oczywiście, przed Rosją.
Niestety,
marzenie ministra Waszczykowskiego raczej się nie spełni i dalej będzie
odczuwał zagrożenie egzystencjalne. Szefowa niemieckiego MON Ursula von der
Leyen i sekretarz stanu Departamentu Obrony USA James Townsend oblali go kubłem
zimnej wody i poinformowali, że NATO nie planuje umieszczenia baz w Polsce.
„Bez baz, baz i baz", przedrzeźniał polskiego ministra James Townsend. Planowany szczyt NATO w Warszawie raczej tego
stanowiska nie zmieni. Prowokacje na Bałtyku na nic się zdały.
NATO ZARZĄDZA LĘKIEM I
STRACHEM
Współczesna
Rosja i jej odradzająca się siła militarna u jednych wzbudza podziw, u innych
respekt i szacunek, u niektórych bezsilny gniew i ledwo skrywaną agresję, a u
jeszcze innych lęki, nawet egzystencjalne.
Obecne
władze III RP są przekonane, że silna Rosja na Polskę napadnie. Wojskowi NATO
systematycznie podsycają te lęki. „Moskwa ma wystarczająco sporo uzbrojenia
przy wschodnich granicach Sojuszu, by zagrozić krajom bałtyckim i Polsce.
Czekają (Rosjanie) na moment i sprawienie niespodzianki", dowodzi gen.
Petr Pavel, przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO, jeden z prelegentów
GLOBSEC.
Nikt
nie zastanawia się nad absurdalnością takiej tezy. Polscy politycy przyjmują
deklarowane przez NATO zagrożenie — na wiarę.
Trudno
dziwić się, że taki minister Waszczykowski trzęsie gaciami w egzystencjalnym
lęku przed Rosją. On nie myśli, on odbiera emocjonalnie sygnały i miota się w
ich niewoli.
Zwłaszcza
że ten sam gen. Pavel dowodził, że w wojnie hybrydowej, na którą minister
Waszczykowski jest równie uczulony, jak na egzystencjonalne zagrożenie,
Rosjanie są inteligentniejsi, prowadzą bardziej wyszukaną, zaawansowaną i
subtelną propagandę, „której celem jest dezinformacja", i to jednocześnie
na wielu płaszczyznach.
Cała
ta rosyjska wojna hybrydowa, uważa gen. Pavel, „ma sprawić, by ludzie nie
wiedzieli, komu wierzyć, skupia się również na tworzeniu atmosfery niepewności
i nieufności. W takim środowisku dużo łatwiej o budowanie systemu
wpływów", twierdzi Petr Pavel, „w tym zakresie Rosja wykonuje bardzo
sumienną pracę". Rosjanie, jego zdaniem, „finansują różnego rodzaju
ośrodki badawcze, grupy społeczne i partie. Wykorzystują też nasze błędy w
doskonaleniu swojej strategii".
I
jak tu się nie lękać egzystencjalnie Rosji, skoro potrafi skutecznie przekonać
do siebie racjonalnie myślących ludzi, i, co gorsze, podważyć zaufanie do NATO?
Nic
dziwnego, że unijne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym nadbałtyckie i
Polska, pod wpływem absurdalnych tez polityków i wojskowych Sojuszu
Północnoatlantyckiego (i stojących za jego plecami Stanów Zjednoczonych), bojąc
się silnego i inteligentnego wschodniego sąsiada, walczą z rosyjskimi
dziennikarzami, bo „zagrażają bezpieczeństwu narodowemu", jak red.Leonid Swiridow w Polsce, z rosyjską nauką, kulturą, mediami, bo serwują
niewygodne prawdy. Jednocześnie pozwalają się wciągać bezmyślnie w
niebezpieczne prowokacje wobec Rosji.
SZUKANIE RATUNKU… W TURCJI
Po
niepowodzeniach osobistych w Bratysławie, a wojskowych na Bałtyku, minister
Waszczykowski udał się do Turcji w poszukiwaniu leku na swoje egzystencjalne
lęki.
Obawiam
się jednak, że tam go akurat nie ma, a odczuwanie zagrożenia egzystencjalnego
ze strony Rosji po wizycie w Ankarze raczej u niego wzrośnie.
Materiał
opublikowany
Sputnik Polska (Rosja)
21 kwietnia 2016r
http://pl.sputniknews.com/opinie/20160421/2603683/Zagrozenia-egzystencjonalne-ministra-Waszczykowskiego-Zofia-Babczynska-Jelonek.html
Foto:
Sputnik Polska/AFP/2016 Adem Altan
Sputnik Polska (Rosja)
21 kwietnia 2016r
http://pl.sputniknews.com/opinie/20160421/2603683/Zagrozenia-egzystencjonalne-ministra-Waszczykowskiego-Zofia-Babczynska-Jelonek.html
Foto:
Sputnik Polska/AFP/2016 Adem Altan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz