11 września 2015

Wielki Exodus



O ogromnej fali uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, przede wszystkim z Syrii i Iraku, która przekracza granice państw Unii Europejskiej - w ostatnich dniach piszą i mówią niemal wszyscy: liderzy państw, władze Unii, politycy, dziennikarze, organizacje humanitarne. Tylko w tym roku do Europy dotarło przez Morze Śródziemne około 380 tys. uciekinierów. Trwa olbrzymi, emocjonalny, czasami wręcz żenujący spór władz UE z rządami państw członkowskich o przyjęcie ich pod swój dach. Ale mało kto zwraca uwagę na to, że ta olbrzymia wędrówka ludu ma swoje konkretne przyczyny. Uwaga Europejczyków skupiła przede wszystkim nad tym, co z tą nieustannie napływającą masą ludzi w Europie zrobić. O przyczynach exodusu niewielu odważa się głośno mówić, chociaż, tych odważnych zaczyna być coraz więcej.



Europa zdejmuje różowe okulary

Stany Zjednoczone - „strażnik Europy” po II wojnie światowej - przestają być wielkim bratem i przyjacielem zza oceanu. I coraz częściej zaczynają być dostrzegane, jako niebezpieczny agresor, nieliczący się z nikim i niczym, poza własnymi interesami. 
Konsekwencje współpracy ze Stanami Zjednoczonymi zaczynają być coraz bardziej uciążliwe dla Europy. Do tej pory przymykano oczy na skandaliczne afery podsłuchowe, inwigilację sił zbrojnych i strategicznych działów gospodarek narodowych, przymykano oczy na tortury w tajnych więzienia i bazach CIA, ulokowanych w państwach unijnych. Czasami, jak Polska w Iraku, włączano się w bezpośrednie interwencje zbrojne armii USA w państwach trzecich, przyjmując na wiarę powody tych agresji i zamieniając w perzynę, ramię w ramię z amerykańskimi żołnierzami, państwa arabskie. Na „humanitarne bombardowania” patrzono przez palce, wysyłając do pomocy swoje samoloty bojowe w ramach działań NATO lub na bezpośrednią prośbę USA. Bankierzy i finansjera amerykańska praktycznie zostały rozgrzeszone za wywołanie globalnego kryzysu finansowego.O skutkach sankcji wobec Rosji dla państw unijnych - już nie wspominając.

Dopiero przy militarnych awanturach w Gruzji i na Ukrainie, Unia Europejska po raz pierwszy zetknęła się z agresywnymi, działaniami Amerykanów w Europie prowadzonymi bezpośrednio przy unijnej granicy. Ale na otrzeźwienie nadszedł czas, gdy setki tysięcy ludzi z państw, objętych destruktywnym działaniem USA w dramatycznych okolicznościach zaczęło szukać schronienia na europejskim kontynencie.

„Kraje Zachodu na czele z USA, doprowadziły do destabilizacji całe regiony, i oprócz tego, umożliwiły pojawienie się w nich organizacji terrorystycznych, które wykorzystują powstałą sytuację dla swoich celów” - uważa Sahra Wagenknecht, wiceprzewodnicząca Die Linke, lewicowej partii opozycyjnej w Bundestagu. Członkowie tej partii w miniony poniedziałek (7 września br.) złożyli w niemieckim parlamencie oświadczenie, w którym stwierdzają, ze, „bandy zabójców, takie jak Państwo Islamskie (IS) otrzymywały bez przeszkód z krajów sprzymierzonych z Niemcami pieniądze i broń”, przez co, miliony ludzi narażono na brutalne wojny lub wojny domowe. „Jeśli rząd posiada minimalny poziom odwagi, - apelowała w Berlinie Die Linke - to niech wymusi na Stanach Zjednoczonych, jako głównym sprawcy tragedii uchodźców, przynajmniej pokrycie części kosztów ich przyjęcia. Ponadto – dodała, - w konsekwencji musi wreszcie nastąpić kres niemieckiego eksportu broni i wojskowych Bundeswehry”[1].

Niemiecka lewica w swoim oświadczeniu zwraca uwagę, że taka nieodpowiedzialna polityka powinna zostać natychmiast przerwana. Wzywa też do zwiększenia niemieckiego wkładu do Światowego Programu Żywnościowego oraz do wprowadzenia rygorystycznego zakazu dla USA – rozmieszczania na terytorium Niemiec lotnisk i baz wykorzystywanych do prowadzenia wojen oraz do odmowy udziału Niemiec w dalszych wojnach i interwencjach NATO. 
Die Linke mocno monitoruje w Bundestagu działania wojsk USA na terenie Niemiec i stawia władzom niemieckim wiele, szalenie niewygodnych pytań[2].

To nie jedyny głos tego typu w Europie. Coraz więcej polityków tzw. starych państw unijnych dostrzega destruktywne działania USA, a przede wszystkim jego skutki dla naszego kontynentu. Piszą i mówią o tym media nie tylko Niemiec, ale Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch.

Doradca wiceministra sprawiedliwości Włoch, dyrektor Instytutu Badań Euroazjatyckich Andrea Gianotti, uważa, o czym mówił kilka dni temu w łotewskim radio, że w „celu rozwiązania problemu ogromnego napływu do Europy uchodźców z krajów Bliskiego Wschodu w pierwszej kolejności trzeba uregulować sytuację w krajach, z których uciekają imigranci”. I to przy pomocy m.in. Rosji.

Rodzi się proste pytanie – jak? Skoro Amerykanie są zainteresowani wyłącznie pozbawienia władzy obecnego prezydenta Syrii a nie walką z terrorystycznym Państwem Islamskim, które anektuje i dewastuje obszary Syrii (i innych państw także) i zagraża Europie. Torpedują wszelką pomoc humanitarną i zaopatrzenie wojskowe dla Syrii, konieczne w walce z terroryzmem, domagając się od państw trzecich, m.in. Bułgarii i Grecji zamknięcia dla samolotów rosyjskich przestrzeni powietrznej nad ich terytorium.

Dawid Hudziec, polski dziennikarz relacjonujący wydarzenia w Donbasie, zwraca uwagę, że „zrzucając zasobniki z amunicją dla muzułmańskich fundamentalistów, bombardując wojska Assada, prowadząc ofensywę wobec Kurdów i blokując Rosji możliwość wsparcia jedynych sił na Bliskim Wschodzie, walczących z Państwem Islamskim” – Zachód nie uspakaja sytuacji w tamtym regionie, lecz ją zaostrza, a tym samym zwiększa liczbę uchodźców.

Mam takie same spostrzeżenia.



Za, a nawet przeciw

Państwa UE, szczególnie Europy wschodniej, nie są przygotowane do przyjęcia większej ilości imigrantów - ani organizacyjnie, ani finansowo, ale przede wszystkim nie są przygotowane mentalnie.

Polska ma ambiwalentny stosunek do uchodźców. Znakomita większość polskiego społeczeństwa jest przeciwna przyjmowaniu uciekinierów z Syrii czy Iraku. A o przyczynach ich ucieczki nie ma zielonego pojęcia.

Sondaż "Szczecinianie wobec uchodźców" przeprowadzony w sierpniu przez szczecińską firmę badawczą Centrum Rozwoju Społeczno-Gospodarczego Przedsiębiorstwo Społeczne (CRSG) ujawnił, że około 74 % nie chce w Szczecinie uchodźców z Syrii. Natomiast blisko 68% jest przeciwna przyjmowaniu ludzi z Ukrainy. - Przyjęcie imigrantów, którzy mogą stanowić konkurencję, czy coś zyskać darmo, postrzegamy, jako niesprawiedliwość - uważa dr Włodzimierz Durka z Uniwersytetu Szczecińskiego.

Przeciętny Polak nie kojarzy skutku z przyczyną. Nie pamięta, że kilka lat temu fascynował się udziałem polskiego wojska w inwazji w Zatoce Perskiej i relacje z „Pustynnej Burzy” oglądał w telewizji z zapartym tchem. „Nasi walczą u boku Amerykanów o słuszną sprawę” – płynęło z mediów do Polaka. Każdy poległy w tamtej wojnie polski żołnierz był traktowany z najwyższymi honorami, bohater, który zginął w obronie świata, chociaż był to zwyczajny najemnik na usługach USA.

Przeciętny Polak nie kojarzy uchodźcy z krajem, w którym inny Polak zniszczył temu uchodźcy dom, miejsce pracy, szkołę dla dzieci. Dla niego wojska NATO, a zwłaszcza USA – to gwarant, że Rosja nie napadnie na Polskę, która, wg oficjalnej propagandy - na nią dybie nieustannie od czasów zaborów, nie kojarzy działań wojsk amerykańskich i Sojuszu z nalotami na państwa arabskie, z uciekającymi przed nimi uchodźcami.

O współczesnej Syrii nie wie nic, co najwyżej, że terroryści islamscy prześladują syryjskich chrześcijan.

Przeciętny Polak widzi w telewizji: plażę z wyrzuconym na europejski brzeg ciałem syryjskiego chłopczyka, dantejskie sceny na dworcach węgierskich i pozostawione po nich śmieci. Oburza się, gdy telewizja pokazuje wyrzucane do koszy, ofiarowane uchodźcom  kanapki do zjedzenia. Dla niego to prymitywni, brudni ludzie, a może nawet islamscy terroryści. Bo tak nasze media relacjonują ucieczkę ludzi z Afryki i Bliskiego Wschodu przed wojną w ich krajach. 
Pewna znana radna Rady Miasta Szczecin na Facebook'u (FB) napisała: „To nie są uchodźcy. To nie są emigranci. To są dzikusy. Jestem zwolennikiem przyjmowania rodzin z terenów ogarniętych wojną, pod warunkiem zdjęcia burek i asymilacji. Meczetów w Szczecinie nie chcę”.

W tłumie uchodźców, których troglodyci, rasiści i nacjonaliści w Polsce nazywają "brudasami", "dziczą", "śmieciami" i innymi uwłaczającymi ludzkiej godności epitetami, - ripostuje Henryk Rynkowski (FB) - a także z uporem maniaka starają się ukazywać ich na każdym kroku, jako wymachujących bronią (a już najlepiej maczetą) paranoików, albo ubranych w rytualne szaty fundamentalistów islamskich (…) – są lekarze, są inżynierowie, są eksperci od IT, są naukowcy, są specjaliści z wielu różnych dziedzin, są artyści, sportowcy itd., którzy asymilując się z polskim społeczeństwem mogliby świetnie służyć nam wszystkim swoją wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami. Nie wiem, kto tu tak naprawdę jest dziczą, ale tak coś czuję, że jednak nie oni”…

Polskie władze natomiast wykonują taniec na linie i ekwilibrystykę z liczbą uchodźców, których mogłaby Polska przyjąć pod swój dach. Najlepiej – jak najmniej.



Kim jesteśmy?...

Napływająca do Europy fala uchodźców obnażyła, skrywane wstydliwie w polskim społeczeństwie – nienawiść do innych, obcych, brak tolerancji, ogromną znieczulicę na cudze cierpienie. Musiano w Parlamencie Europejskim brutalnie przypomnieć Polakom, że w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu wielu Polaków znalazło się na emigracji, byli uciekinierami, tak samo jak dzisiaj ludzie z Syrii i Iraku, nikt nie odmówił im pomocy.

Ale najbardziej uderzająca jest bezradność elit. Polska z azylantami nie umie sobie radzić. W kraju od lat kuleje system związany z opieką nad cudzoziemcami. Eksperci podkreślają, że Polska już teraz ma spore problemy związane z integracją i przygotowaniem cudzoziemców do w pełni samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie. Jak poradzi sobie z tysiącami uchodźców, skoro nie radzi sobie z kilkoma setkami?

Rosjanie bez większego rozgłosu przyjęli pod swój dach do tej pory bez mała milion uciekinierów z Ukrainy, sprawnie organizując im pobyt w Rosji. Dano tym ludziom możliwość pozostania na stale, jeśli wyrażą taką wolę, lub czasowo, aż się unormuje sytuacja w ich kraju. Dzieci wysłano na letni wypoczynek. To samo spotkało blisko 20 tys. Syryjczyków.

Szkoda, że mając realny przykład jak sobie radzić z falą uchodźców, nikt w Polsce nie zainteresował się do tej pory doświadczeniami naszego wschodniego sąsiada. Zwłaszcza ze względu na doświadczenie Rosji w postępowaniu z ludnością muzułmańską, czy też znajomość ludności syryjskiej. 

Artykuł ukazał się również:
Bumerang Polski, Australia
13 września 2015 




[1] Der Spiegel: „Wagenknecht und Bartsch: Linke nennen USA Hauptverursacher der Flüchtlingskrise”, 9 września 2015, patrz: http://www.spiegel.de/politik/deutschland/linke-fluechtlinge-wagenknecht-sieht-usa-als-schuldigen-a-1051623.html
[2] Deutscher Bundestag, Drucksache18/5887 z 28.08.2015r., patrz: http://dip21.bundestag.de/dip21/btd/18/058/1805887.pdf

3 komentarze:

  1. Dzięki za ten artykuł! Jak zawsze pozostaję pod wrażeniem Pani wielkiego obiektywizmu i dystansu do wszystkich trudnych, bolesnych spraw.

    OdpowiedzUsuń
  2. nareszcie rozsadnie i do rzeczy.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Pani Redaktor za ten jakże potrzebny głos. Olga

    OdpowiedzUsuń