O ogromnej fali uchodźców z Afryki i
Bliskiego Wschodu, przede wszystkim z Syrii i Iraku, która przekracza granice
państw Unii Europejskiej - w ostatnich dniach piszą i mówią niemal wszyscy: liderzy państw,
władze Unii, politycy, dziennikarze, organizacje humanitarne. Tylko w tym roku do
Europy dotarło przez Morze Śródziemne około 380 tys. uciekinierów. Trwa olbrzymi,
emocjonalny, czasami wręcz żenujący spór władz UE z rządami państw członkowskich
o przyjęcie ich pod swój dach. Ale mało kto zwraca uwagę na to, że ta olbrzymia wędrówka
ludu ma swoje konkretne przyczyny.
Uwaga Europejczyków skupiła przede wszystkim nad tym, co z tą nieustannie napływającą
masą ludzi w Europie zrobić. O przyczynach exodusu niewielu odważa się głośno
mówić, chociaż, tych odważnych zaczyna być coraz więcej.
Europa zdejmuje różowe okulary
Stany
Zjednoczone - „strażnik Europy” po II wojnie światowej - przestają być wielkim
bratem i przyjacielem zza oceanu. I coraz częściej zaczynają być dostrzegane,
jako niebezpieczny agresor, nieliczący się z nikim i niczym, poza własnymi
interesami.
Konsekwencje współpracy ze Stanami Zjednoczonymi zaczynają być coraz bardziej uciążliwe dla Europy. Do tej pory przymykano oczy na skandaliczne afery podsłuchowe, inwigilację sił zbrojnych i strategicznych działów gospodarek narodowych, przymykano oczy na tortury w tajnych więzienia i bazach CIA, ulokowanych w państwach unijnych. Czasami, jak Polska w Iraku, włączano się w bezpośrednie interwencje zbrojne armii USA w państwach trzecich, przyjmując na wiarę powody tych agresji i zamieniając w perzynę, ramię w ramię z amerykańskimi żołnierzami, państwa arabskie. Na „humanitarne bombardowania” patrzono przez palce, wysyłając do pomocy swoje samoloty bojowe w ramach działań NATO lub na bezpośrednią prośbę USA. Bankierzy i finansjera amerykańska praktycznie zostały rozgrzeszone za wywołanie globalnego kryzysu finansowego.O skutkach sankcji wobec Rosji dla państw unijnych - już nie wspominając.
Konsekwencje współpracy ze Stanami Zjednoczonymi zaczynają być coraz bardziej uciążliwe dla Europy. Do tej pory przymykano oczy na skandaliczne afery podsłuchowe, inwigilację sił zbrojnych i strategicznych działów gospodarek narodowych, przymykano oczy na tortury w tajnych więzienia i bazach CIA, ulokowanych w państwach unijnych. Czasami, jak Polska w Iraku, włączano się w bezpośrednie interwencje zbrojne armii USA w państwach trzecich, przyjmując na wiarę powody tych agresji i zamieniając w perzynę, ramię w ramię z amerykańskimi żołnierzami, państwa arabskie. Na „humanitarne bombardowania” patrzono przez palce, wysyłając do pomocy swoje samoloty bojowe w ramach działań NATO lub na bezpośrednią prośbę USA. Bankierzy i finansjera amerykańska praktycznie zostały rozgrzeszone za wywołanie globalnego kryzysu finansowego.O skutkach sankcji wobec Rosji dla państw unijnych - już nie wspominając.
Dopiero
przy militarnych awanturach w Gruzji i na Ukrainie, Unia Europejska po raz
pierwszy zetknęła się z agresywnymi, działaniami Amerykanów w Europie prowadzonymi
bezpośrednio przy unijnej granicy. Ale na otrzeźwienie nadszedł czas, gdy setki
tysięcy ludzi z państw, objętych destruktywnym działaniem USA w dramatycznych
okolicznościach zaczęło szukać schronienia na europejskim kontynencie.
„Kraje Zachodu na czele z USA,
doprowadziły do destabilizacji całe regiony, i oprócz tego, umożliwiły
pojawienie się w nich organizacji terrorystycznych, które wykorzystują powstałą
sytuację dla swoich celów” - uważa Sahra Wagenknecht, wiceprzewodnicząca
Die Linke, lewicowej partii opozycyjnej w Bundestagu. Członkowie tej partii w
miniony poniedziałek (7 września br.) złożyli w niemieckim parlamencie
oświadczenie, w którym stwierdzają, ze, „bandy
zabójców, takie jak Państwo Islamskie (IS) otrzymywały bez przeszkód z krajów
sprzymierzonych z Niemcami pieniądze i broń”, przez co, miliony ludzi narażono na brutalne wojny lub wojny domowe.
„Jeśli rząd posiada minimalny poziom odwagi,
- apelowała w Berlinie Die Linke - to
niech wymusi na Stanach Zjednoczonych, jako głównym sprawcy tragedii uchodźców,
przynajmniej pokrycie części kosztów ich przyjęcia. Ponadto – dodała, - w konsekwencji musi wreszcie nastąpić
kres niemieckiego eksportu broni i wojskowych Bundeswehry”[1].
Niemiecka
lewica w swoim oświadczeniu zwraca uwagę, że taka nieodpowiedzialna polityka
powinna zostać natychmiast przerwana. Wzywa też do zwiększenia niemieckiego
wkładu do Światowego Programu Żywnościowego oraz do wprowadzenia rygorystycznego
zakazu dla USA – rozmieszczania na terytorium Niemiec lotnisk i baz
wykorzystywanych do prowadzenia wojen oraz do odmowy udziału Niemiec w dalszych
wojnach i interwencjach NATO.
Die Linke mocno monitoruje w Bundestagu działania wojsk USA na terenie Niemiec i stawia władzom niemieckim wiele, szalenie niewygodnych pytań[2].
Die Linke mocno monitoruje w Bundestagu działania wojsk USA na terenie Niemiec i stawia władzom niemieckim wiele, szalenie niewygodnych pytań[2].
To
nie jedyny głos tego typu w Europie. Coraz więcej polityków tzw. starych państw
unijnych dostrzega destruktywne działania USA, a przede wszystkim jego skutki
dla naszego kontynentu. Piszą i mówią o tym media nie tylko Niemiec, ale Hiszpanii,
Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch.
Doradca
wiceministra sprawiedliwości Włoch, dyrektor Instytutu Badań Euroazjatyckich
Andrea Gianotti, uważa, o czym mówił kilka dni temu w łotewskim radio, że w „celu rozwiązania problemu ogromnego napływu
do Europy uchodźców z krajów Bliskiego Wschodu w pierwszej kolejności trzeba
uregulować sytuację w krajach, z których uciekają imigranci”. I to przy
pomocy m.in. Rosji.
Rodzi
się proste pytanie – jak? Skoro Amerykanie są zainteresowani wyłącznie pozbawienia
władzy obecnego prezydenta Syrii a nie walką z terrorystycznym Państwem
Islamskim, które anektuje i dewastuje obszary Syrii (i innych państw także) i zagraża
Europie. Torpedują wszelką pomoc humanitarną i zaopatrzenie wojskowe dla Syrii,
konieczne w walce z terroryzmem, domagając się od państw trzecich, m.in. Bułgarii
i Grecji zamknięcia dla samolotów rosyjskich przestrzeni powietrznej nad ich terytorium.
Dawid
Hudziec, polski dziennikarz relacjonujący wydarzenia w Donbasie, zwraca uwagę, że
„zrzucając zasobniki z amunicją dla muzułmańskich
fundamentalistów, bombardując wojska Assada, prowadząc ofensywę wobec Kurdów i
blokując Rosji możliwość wsparcia jedynych sił na Bliskim Wschodzie, walczących
z Państwem Islamskim” – Zachód nie uspakaja sytuacji w tamtym regionie,
lecz ją zaostrza, a tym samym zwiększa liczbę uchodźców.
Mam
takie same spostrzeżenia.
Za, a nawet przeciw
Państwa
UE, szczególnie Europy wschodniej, nie są przygotowane do przyjęcia większej ilości
imigrantów - ani organizacyjnie, ani finansowo, ale przede wszystkim nie są przygotowane mentalnie.
Polska
ma ambiwalentny stosunek do uchodźców. Znakomita większość polskiego społeczeństwa
jest przeciwna przyjmowaniu uciekinierów z Syrii czy Iraku. A o przyczynach ich
ucieczki nie ma zielonego pojęcia.
Sondaż
"Szczecinianie wobec uchodźców" przeprowadzony w sierpniu przez
szczecińską firmę badawczą Centrum Rozwoju Społeczno-Gospodarczego
Przedsiębiorstwo Społeczne (CRSG) ujawnił, że około 74 % nie chce w Szczecinie
uchodźców z Syrii. Natomiast blisko 68% jest przeciwna przyjmowaniu ludzi z
Ukrainy. - Przyjęcie imigrantów, którzy
mogą stanowić konkurencję, czy coś zyskać darmo, postrzegamy, jako niesprawiedliwość
- uważa dr Włodzimierz Durka z Uniwersytetu Szczecińskiego.
Przeciętny
Polak nie kojarzy skutku z przyczyną. Nie pamięta, że kilka lat temu fascynował
się udziałem polskiego wojska w inwazji w Zatoce Perskiej i relacje z
„Pustynnej Burzy” oglądał w telewizji z zapartym tchem. „Nasi walczą u boku Amerykanów o słuszną sprawę” – płynęło z mediów
do Polaka. Każdy poległy w tamtej wojnie polski żołnierz był traktowany z
najwyższymi honorami, bohater, który zginął w obronie świata, chociaż był to
zwyczajny najemnik na usługach USA.
Przeciętny
Polak nie kojarzy uchodźcy z krajem, w którym inny Polak zniszczył temu uchodźcy
dom, miejsce pracy, szkołę dla dzieci. Dla niego wojska NATO, a zwłaszcza USA –
to gwarant, że Rosja nie napadnie na Polskę, która, wg oficjalnej propagandy -
na nią dybie nieustannie od czasów zaborów, nie kojarzy działań wojsk amerykańskich
i Sojuszu z nalotami na państwa arabskie, z uciekającymi przed nimi uchodźcami.
O
współczesnej Syrii nie wie nic, co najwyżej, że terroryści islamscy prześladują
syryjskich chrześcijan.
Przeciętny
Polak widzi w telewizji: plażę z wyrzuconym na europejski brzeg ciałem syryjskiego
chłopczyka, dantejskie sceny na dworcach węgierskich i pozostawione po nich
śmieci. Oburza się, gdy telewizja pokazuje wyrzucane do koszy, ofiarowane uchodźcom
kanapki do zjedzenia. Dla niego to prymitywni, brudni ludzie, a może nawet
islamscy terroryści. Bo tak nasze media relacjonują ucieczkę ludzi z Afryki i
Bliskiego Wschodu przed wojną w ich krajach.
Pewna znana radna Rady Miasta Szczecin na Facebook'u (FB) napisała: „To nie są uchodźcy. To nie są emigranci. To są dzikusy. Jestem zwolennikiem przyjmowania rodzin z terenów ogarniętych wojną, pod warunkiem zdjęcia burek i asymilacji. Meczetów w Szczecinie nie chcę”.
Pewna znana radna Rady Miasta Szczecin na Facebook'u (FB) napisała: „To nie są uchodźcy. To nie są emigranci. To są dzikusy. Jestem zwolennikiem przyjmowania rodzin z terenów ogarniętych wojną, pod warunkiem zdjęcia burek i asymilacji. Meczetów w Szczecinie nie chcę”.
„W tłumie uchodźców, których troglodyci,
rasiści i nacjonaliści w Polsce nazywają "brudasami",
"dziczą", "śmieciami" i innymi uwłaczającymi ludzkiej
godności epitetami, - ripostuje Henryk Rynkowski (FB) - a także z uporem maniaka starają się ukazywać ich na każdym kroku,
jako wymachujących bronią (a już najlepiej maczetą) paranoików, albo ubranych w
rytualne szaty fundamentalistów islamskich (…) – są lekarze, są inżynierowie,
są eksperci od IT, są naukowcy, są specjaliści z wielu różnych dziedzin, są artyści,
sportowcy itd., którzy asymilując się z polskim społeczeństwem mogliby świetnie
służyć nam wszystkim swoją wiedzą, doświadczeniem i umiejętnościami. Nie wiem,
kto tu tak naprawdę jest dziczą, ale tak coś czuję, że jednak nie oni”…
Polskie
władze natomiast wykonują taniec na linie i ekwilibrystykę z liczbą
uchodźców, których mogłaby Polska przyjąć pod swój dach. Najlepiej – jak najmniej.
Kim jesteśmy?...
Napływająca
do Europy fala uchodźców obnażyła, skrywane wstydliwie w polskim społeczeństwie
– nienawiść do innych, obcych, brak tolerancji, ogromną znieczulicę na cudze
cierpienie. Musiano w Parlamencie Europejskim brutalnie przypomnieć Polakom, że
w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu wielu Polaków znalazło się na
emigracji, byli uciekinierami, tak samo jak dzisiaj ludzie z Syrii i Iraku,
nikt nie odmówił im pomocy.
Ale
najbardziej uderzająca jest bezradność elit. Polska z azylantami nie umie sobie
radzić. W kraju od lat kuleje system związany z opieką nad cudzoziemcami. Eksperci
podkreślają, że Polska już teraz ma spore problemy związane z integracją i
przygotowaniem cudzoziemców do w pełni samodzielnego funkcjonowania w
społeczeństwie. Jak poradzi sobie z tysiącami uchodźców, skoro nie radzi sobie
z kilkoma setkami?
Rosjanie
bez większego rozgłosu przyjęli pod swój dach do tej pory bez mała milion uciekinierów
z Ukrainy, sprawnie organizując im pobyt w Rosji. Dano tym ludziom możliwość
pozostania na stale, jeśli wyrażą taką wolę, lub czasowo, aż się unormuje
sytuacja w ich kraju. Dzieci wysłano na letni wypoczynek. To samo spotkało blisko
20 tys. Syryjczyków.
Szkoda,
że mając realny przykład jak sobie radzić z falą uchodźców, nikt w Polsce nie
zainteresował się do tej pory doświadczeniami naszego wschodniego sąsiada. Zwłaszcza
ze względu na doświadczenie Rosji w postępowaniu z ludnością muzułmańską, czy
też znajomość ludności syryjskiej.
Artykuł ukazał się również:
Bumerang Polski, Australia
13 września 2015
[1] Der Spiegel: „Wagenknecht und Bartsch: Linke nennen USA
Hauptverursacher der Flüchtlingskrise”, 9 września 2015, patrz: http://www.spiegel.de/politik/deutschland/linke-fluechtlinge-wagenknecht-sieht-usa-als-schuldigen-a-1051623.html
[2] Deutscher Bundestag, Drucksache18/5887 z 28.08.2015r., patrz: http://dip21.bundestag.de/dip21/btd/18/058/1805887.pdf
[2] Deutscher Bundestag, Drucksache18/5887 z 28.08.2015r., patrz: http://dip21.bundestag.de/dip21/btd/18/058/1805887.pdf
Dzięki za ten artykuł! Jak zawsze pozostaję pod wrażeniem Pani wielkiego obiektywizmu i dystansu do wszystkich trudnych, bolesnych spraw.
OdpowiedzUsuńnareszcie rozsadnie i do rzeczy.....
OdpowiedzUsuńDziękuję Pani Redaktor za ten jakże potrzebny głos. Olga
OdpowiedzUsuń