05 sierpnia 2015

Zdrada stanu „czerwonej” Zosi


Projekt doktryny dot. bezpieczeństwa informacyjnego w Polsce, zaprezentowany 24 lipca przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego (BBN), poza konstytucją RP, odnoszącą się do wolności człowieka i obywatela, narusza też, obowiązujące w Polsce Prawo prasowe (Dz.U.84.5.24 z późniejszymi zmianami). Ewenementem jest w tym przypadku – jest absolutny brak reakcji środowisk dziennikarskich. 
Głównym kanałem komunikacji władzy ze społeczeństwem są media – telewizja, prasa i radio a także od niedawna, nowoczesne techniki komunikacji - internetowe portale informacyjne mediów i niezależne. Zwłaszcza publiczne, ale także prywatne, będące Polsce w rękach zachodniego kapitału. Do tego dochodzą portale społecznościowe, blogi, czaty i inne możliwości komunikowania się w cyberprzestrzeni. Zakusy na ich opanowanie i sterowanie od zawsze były domeną władz państwa. I prawie wszędzie takie zakusy budzą społeczny sprzeciw.


Między Warszawą a Berlinem

Podczas gdy polskie kręgi decyzyjne publicznie i jawnie, zastanawiają się jak ubezwłasnowolnić myślenie ludzi o własnym państwie i narzucić im oceny, m.in. przez sterowanie i manipulowanie informacją, lub jej ograniczanie w tradycyjnych i nowoczesnych mediach - w Niemczech, takie praktyki rządzących powodują publiczne protesty.

Dziennikarze portalu Netzpolitik.org poinformowali opinię publiczną o planowanym przez niemiecki kontrwywiad (BfV) zwiększeniu inwigilacji prowadzonej na portalach społecznościowych. Tekst opatrzono poufnymi dokumentami. Prokuratura niemiecka po otrzymaniu skargi BfV, po raz pierwszy od ponad 50 lat, wszczęła śledztwo wobec dwóch dziennikarzy portalu i anonimowego informatora, podejrzewając ich o zdradę stanu, o czym Netzpolitik poinformował opinię publiczną 30 lipca br. Wg portalu podjęte śledztwo, to  - "atak na wolność prasy, jako taką, oraz próba zastraszenia dziennikarzy i demaskatorów nieprawidłowości".

Po ostrych krytykach niemieckich mediów i polityków różnych ugrupowań politycznych, z głosami żądającymi dymisji prokuratora federalnego Haralda Range włącznie, 31 lipca federalny minister sprawiedliwości Heiko Maas zakwestionował decyzje prokuratury o wszczęciu śledztwa, zostało one zawieszone. 1 sierpnia, ok.1,3 tys. osób zgromadziło się w centrum Berlina na znak solidarności z obu dziennikarzami.

W Polsce natomiast, przy całkowitym milczeniu środowisk dziennikarskich, toczy się od miesięcy wyjaśnianie administracyjne czy rosyjski dziennikarz-korespondent RIA-Novosti red. Leonid Swiridow ma być wydalony z Polski na zlecenie ABW czy nie, chociaż nie opublikował, jak jego niemieccy koledzy po fachu - żadnych informacji czy dokumentów tajnych lub poufnych.

Także przy milczącej zgodzie środowisk dziennikarskich BBN opublikowało swoje pomysły wobec mediów tradycyjnych i elektronicznych. Zwiększenie inwigilacji internautów i dziennikarzy przez polski kontrwywiad, oraz szereg represji pod ich adresem, zaproponowanych w projekcie Doktryny Bezpieczeństwa Informacyjnego RP – nie budzi w Polsce żadnych zastrzeżeń, ani dziennikarzy, ani obrońców praw człowieka.


Kreowanie wroga

Podczas gdy Niemcy gromko protestują przeciwko ograniczaniu wolności mediów a europejscy politycy szukają dróg porozumienia z Rosją, szef BBN - gen. Stanisław Koziej, dokładnie w tym samym czasie (31 lipca), publicznie uzasadnia, dlaczego, wg niego, nasz wschodni sąsiad jest wrogiem Polski. I dlaczego mamy się go bać i z nim walczyć.

„Rosja może jednak dokonywać agresji dywersyjnej, asymetrycznej, poniżej progu otwartej wojny. Nie do końca wiadomo wtedy, czy to jest agresja, czy nie. Czy są to wojska rosyjskie, a może nie rosyjskie. Czy to może jakieś miejscowe grupy przestępcze – dowodzi w rozmowie z portalem informacyjnym Wirtualna Polska.pl. - Rosja zawsze była ważnym punktem odniesienia w myśleniu o polskim bezpieczeństwie. W okresie pozimnowojennym cały Zachód starał się budować system kooperatywnego bezpieczeństwa w Europie, w tym także z Rosją. Do Rosji kierowane były różne oferty współpracy, np. Rada NATO-Rosja czy słynny "reset". – przyznaje gen. Koziej, ale dodaje - Po początkowym "nie mówię nie", Rosja jednak w końcu odrzuciła te oferty, a definitywnym i ostentacyjnym krokiem była aneksja Krymu i agresja na wschodnią Ukrainę. Ten strategiczny rosyjski "pivot" doprowadził do radykalnego wzrostu zagrożeń w Europie, a w tym - co oczywiste - w pierwszej kolejności m.in. dla Polski i innych krajów naszego regionu. Uznajemy, że to zagrożenie, niestety, nie jest incydentalne, chwilowe, ale ma długotrwały charakter. Jest to zmiana w sensie strategicznym stała, co najmniej na czas trwania obecnego układu władzy w Rosji”.

Zgodnie z twierdzeniami szefa BBN, Rosja z prezydentem Putinem – zagraża Polsce. Podstawą rozmyślań gen. Kozieja były, m.in. spotkania w ramach Strategicznego Forum Bezpieczeństwa, gdzie, jak mówi, udało mu się zgromadzić „nie tylko bardzo różnie myślących ekspertów - jak np. prof. Andrzeja Zybertowicza i dr Andrzeja Karkoszkę - ale też i posłów z różnych obozów politycznych - np. Antoniego Macierewicza i Stefana Niesiołowskiego - i w tym gronie merytorycznie dyskutować o sprawach bezpieczeństwa”.


Zdrada stanu

Omówienie, za pośrednictwem Sputnika, jawnego projektu dokumentu BBN dot. bezpieczeństwa informacyjnego w Polsce, spotkało się z zarzutem zdrady stanu, skierowanym pod moim adresem.

 „Zdrada stanu – przestępstwo, zbrodnia godząca w najistotniejsze interesy państwa, jak udział obywatela w działaniach przeciw własnemu krajowi. Jest pani zdrajcą, czerwona Zofia Bąbczyńska-Jelonek wykidajło Putlera” - stwierdził Piotr Maciejewski, FB-kowy internauta, komentując moje opinie, dodając – „…niech pani bierze te ruskie srebrniki i wynosi się do Moskwy, zdrajco!!!” Na czym ma polegać moja zdrada stanu – nie wyjaśniono.

To, co niemiecka opinia publiczna, łącznie z politykami i środowiskiem dziennikarskim, uznaje za naruszanie praw człowieka, wolności mediów i próbami zastraszania dziennikarzy – w Polsce tym nie jest. Opinie dziennikarza dot. jawnych projektów strategicznych doktryn państwa, bez ujawnienia, jak w RFN, tajnych dokumentów, może być potraktowane, jako najcięższe przestępstwo wobec państwa.

Skoro publicznie i oficjalnie, dzięki politykom i publicznej administracji, jaką jest kancelaria prezydenta RP i jej BBN, wykreowano Rosję, jako śmiertelnego wroga Polski, to - jakakolwiek współpraca z Rosją czy kontakt z Rosjanami, choćby w postaci współpracy z rosyjskimi, państwowymi mediami, może się kojarzyć ludziom, jako zdrada stanu. Bo z wrogiem żaden polski patriota – nie współpracuje.

Jeśli zarzuty trolla, tzw. „dobrego trolla”, jak to precyzuje projekt doktryny BBN, są tylko komentarzami, a nie stwierdzeniami np. kontrwywiadu - mogę czuć się w Polsce bezpieczną i spokojnie wykonywać swój dziennikarski zawód, w oparciu o wolności konstytucyjne. Podobnie jak wielu innych dziennikarzy ceniących sobie niezależność. Ale jeśli projekt doktryny, oparty na stwierdzeniu, że Rosja to wróg Polski - stanie się oficjalnym dokumentem strategii bezpieczeństwa narodowego – to na reakcję w stylu niemieckim - nie mamy, co liczyć.


Refleksja: od "Solidarności" do cenzury

Ćwierć wieku temu
Polska szczyci się tym, że „obaliła komunizm” w Europie, a razem z nim cenzurę, ograniczenie wolności mediów, próby manipulowania opinią publiczną, „socjalistyczną” propagandę.  Pod takimi hasłami na sztandarach związkowcy z „Solidarności” szli po władzę w Polsce. Polska dla opozycjonistów w wielu krajach tzw. bloku wschodniego, także w Rosji, była wzorcem do naśladowania. Ćwierć wieku po zdobyciu władzy, okazuje się, że wszelkie ideały ze sztandarów dawno mocno wyblakły, a władza o „solidarnościowych” korzeniach z wielką ochotą korzysta z arsenałów dawnej „komuny”, z która walczyła. Propaganda w mediach, obecnie antyrosyjska, jak ongiś antyamerykańska – kwitnie, podobnie, jak za czasów „stalinowskich” a nawet ją przewyższa. Walka z ludźmi, mających odmienne zdanie i poglądy, niż lansowana oficjalnie przez władze linia polityczna, zostaje ujęta w oficjalnych projektach strategicznych doktryn państwowych.

Jeden z komentatorów pod wywiadem z gen. Stanisławem Koziejem napisał: „To podpuszczanie na Rosję już staje się upierdliwe, media kontrolowane przez rząd, który jest sponsorowany przez CIA. Nie udał im się przewrót w Białorusi, kombinowali tam parę lat, nie udało im się w Gruzji, jednak udało im się w Ukrainie dzięki nacjonalistom banderowcom i teraz jadą na całego. Wszyscy mają znienawidzić Rosję i się jej bać. Paskudna propaganda, masz nienawidzić, bo rząd ci każe”.

Nic dodać, nic ująć.
 
Opublikowano
MIA Russja Segodnia/ Sputnik (Rosja)
5 sierpnia 2015r

17 komentarzy:

  1. Nie ulega wątpliwości, że jest pani rusofilką i do tego czerwoną.
    Jakkolwiek pani działalność nie kwalifikuje się jako zdrada.
    Osobiście nie polecam czytania fejsbukowych wypotów nawiedzonych patriotów. Sam nigdy nie zajrzałem do fejsbuka i nigdy nie założę tam konta. Nie jestem fanem ujawniania moich osobistych danych a do tego sprowadza się fejsbuk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię Rosję i tego nie ukrywam. Staram się ją oceniać na ile potrafię - obiektywnie. A pisze o niej wyłącznie dlatego, ze w kraju panuje nagonka na Rosję i Rosjan. Ktoś w Polsce powinien stanąć w ich obronie....
      Co do "czerwoności", to mam mieszane odczucia,poglądy polityczne mam po części centrowe, po części socjaldemokratyczne. Jako luteranka - w kwestiach etycznych cechuje mnie pewnego rodzaju chześcijański konserwatyzm.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Pani nie jest w stanie ocenić obiektywnie. Nikt nie ocenia obiektywnie. Wszystkie opinie są z zasady subiektywne.
      Patrzymy na to samo ale każdy z nas postrzega to inaczej.

      Usuń
  2. Anonimie, tam gdzie podaję fakty - nie ma mowy o subiektywności czy obiektywności, fakty są faktami i z nimi się raczej nie dyskutuje.
    To jak mnie inni widzą - nie interesuje mnie raczej. Sama wiem kim jestem i jaka jestem.
    Natomiast zgadzam się,że oceny i opinie są w pewnym sensie subiektywne, po podawane przez pryzmat mojej wiedzy i doświadczenia. Ale, jak Anonim, mam nadzieję, zauważył - jeśli coś oceniam, to podaję jakie jest odnoszenie tej oceny, np. prawo, konstytucję, etykę zawodową itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisała pani:"Anonimie, tam gdzie podaję fakty - nie ma mowy o subiektywności czy obiektywności, fakty są faktami i z nimi się raczej nie dyskutuje."
      W artykule cytuje pani wypowiedź gen. Kozieja ale zataja pani kontekst. Innymi słowy dokonuje pani zręcznej manipulacji. Koziej wyraźnie mówi o konsensusie NATO w kontekście rosyjskich działań asymetrycznych. Te działania widzieliśmy na Krymie i widzimy we wschodniej Ukrainie.

      Usuń
    2. Pan gen. Koziej wyraził się jednoznacznie i jasno. Poza tym nie cytuję wyrwanego zdania z kontekstu, ale dłuższą, wielozdaniową wypowiedź.
      Nie wiem co Anonimie, widzisz asymetrycznego (wobec czego?) w działaniach Rosji na Krymie, bo tam działań w stylu USA czy NATO - nie było.Gdyby były - to lała by się strumieniami krew i trup ścielił by się gęsto, jak w Donbasie.
      Wyjaśnij przy okazji, co Anonimie rozumiesz jako działania asymetryczne i wobec czego, co dla ciebie ma być symetrią w tym wypadku. Chyba nie za bardzo wiesz o czym piszesz. Koziej powtarza jak papuga amerykańskie określenia, nie rozumiejąc ich znaczenia w języku polskim, a Ty, Anonimie powtarzasz je klepiąc jak pacierz.
      Przy okazji czymże się różni asymetria - od niesymetrii. Wiesz?

      Usuń
    3. Gen. Koziej wyjaśnia w wywiadzie, który pani tu krytykuje co oznaczają działania asymetryczne, cytuję:"Agresja w klasycznym tego słowa znaczeniu, wydaje się, że jest dziś mało prawdopodobna. Rosja może jednak dokonywać agresji dywersyjnej, asymetrycznej, poniżej progu otwartej wojny. Nie do końca wiadomo wtedy, czy to jest agresja, czy nie. Czy są to wojska rosyjskie, a może nie rosyjskie. Czy to może jakieś miejscowe grupy przestępcze. "
      W kontekście NATO nie wiadomo w takiej sytuacji czy Artykuł V ma zastosowanie.
      Przecież pani to wie. Na Krymie mieliśmy do czynienia z wojskami bez żadnych insygni. Nie było wiadomo czyje było to wojsko. Dzisiaj wiemy iż było to wojsko rosyjskie.
      Pani Zofio, jest pani inteligentną osobą i zadając pytania jak powyżej obraża pani inteligencje interlokutora.

      Usuń
    4. Nie mam czego obrażać, bo inteligenty Interlokutor nie cytował by gen. Kozieja po raz enty, ale odpowiedział własnymi słowami na zadane pytanie.
      Po drugie wiedziałby, że nic nie mnie mieliśmy z niczym do czynienia na Krymie, bo NAS tam po prostu - nie było.
      A po trzecie wiedziałby,że na Krymie od wieków stacjonuje rosyjskie wojsko i to w dużej ilości. Z piechotą morską w swoich szeregach. Poza tym były tam ukraińskie jednostki wojskowe, które nie były zainteresowane jakimikolwiek działaniami wojennymi i siedziały spokojnie w koszarach pod nadzorem, nb. znaczna część tych wojsk została na Krymie na stałe, na Ukrainę wrócili nielicznie, ale z wyposażeniem i uzbrojeniem.
      Wojsko bez dystynkcji na ulicach Krymu było mieszane, bo i rosyjski, stacjonujące na Krymie i ukraińskie, które przeszło na stronę republiki i ochotnicy lokalni, a nawet słynne siły specjalne z Kijowa, które tam z Ukrainy. uciekły.
      Nikt nie zginął, nikt nie został ranny, a władze republiki miał na półwyspie spokój. Krew się nie polała.
      Rosja na Krym nie wchodziła, bo ona tam po prostu była. Natomiast Ukraińcy, poza mieszkającymi tam od wieków - byli gośćmi, intruzami, których języka, kultury i tradycji nikt na półwyspie nie podzielał.

      Usuń
    5. Szanowna Pani Zofio, dyskusja z panią zdaje się być bezprzedmiotowa. Dziękuję.

      Usuń
    6. To normalne Anonimie, bo z faktami się nie dyskutuje.Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Droga Zofio,

    Ta obiektywnosc/subiektywnosc nasza.. Pisze 'nasza' bo siebie, Orteqa, glownie mam na mysli.

    Ja dobrze wiem, ze na przyklad nie kieruje sie zadna obiektywnoscia gdy pisze o faktach takich a nie o innych. Ja owe fakty dobieram wedle mojego wlasnego, bardzo subiektywnego, uznania. A to juz mi odbiera prawo do szczycenia sie jakas tam wysniona obiektywnoscia.

    Natomiast jesli o obrone Rosji przed nagonka na nia chodzi to takie spostrzezenie mi sie nasuwa:

    ta nagonka na Rosje jest w Polsce chlebem powszednim od stuleci juz. I jesli komus ona zaszkodzila to wylacznie Posce. A nie Moskwie. "Maskwa slezam nie wieryt'." Wystarczy popatrzec na zaszlosci historyczne w stosunkach polsko-rosyjskich i wszystko staje sie jak slonce jasne

    Rzecz bowiem w tym, ze swietych nie ma. Szczegolnie w Rosji ich nigdy za duzo nie bylo. A tylko swiety moze cierpliwie znosic bezustanne napady rusofobiczne.

    Putin wykazywal duza cierpliwosc jesli chodzi o kaczystowska tzw. 'polityke wschodnia'. Objawiajaca sie podskokami i wyskokami "Najlepszego Prezydenta". Az w koncu i Walodii cierplowosc sie skonczyla.

    Kontrolerzy lotow w Smolensku dostali rozkaz nie przeszkadzania w ladowaniu samobojcow z Polski. Ten rozkaz nie wynikl z sympatii dla rusofoba konusa. Co do tego nie ma zadnych watpliwosci. A potem potoczylo sie gorki. Dzisiaj na przyklad tylko naiwnoscia mozna tlumaczyc polskie nadzieje na jakakolwiek przychylnosc ze strony Kremla

    OdpowiedzUsuń
  4. Noo, dzieki, Zofio, za cierpliwosc. Pasmotrim, uwidzim czy ma sie ukazac to co mialo byc do ukazania jako anonimowy. Choc jam jest Orteq, podpisany

    OdpowiedzUsuń
  5. Zofia (9 sierpnia 2015 09:24):

    "tam gdzie podaję fakty - nie ma mowy o subiektywności czy obiektywności, fakty są faktami i z nimi się raczej nie dyskutuje.
    To jak mnie inni widzą - nie interesuje mnie raczej. Sama wiem kim jestem i jaka jestem. Natomiast zgadzam się, że oceny i opinie są w pewnym sensie subiektywne, bo podawane przez pryzmat mojej wiedzy i doświadczenia."

    Noo. Wiec niech Ci bedzie. Ale tak w ogole to, you know. I dunno

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam wszystkich Komentatorów, że musieli nieco poczekać na opublikowanie ich komentarzy, ale zmieniam laptop i na razie korzystam z kawiarenki internetowej, by sprawdzać bloga. Niebawem wszystko wróci do normy.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zofio!

    Tu Orteq. Stalo sie cos? Nic nie wraca do normy!

    Daj, prosze, znak zycia. Istnieje obawa o konsekwencje "zdrady stanu „czerwonej” Zosi"..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ortegu, laptop się zepsuł , informatyk nie dał mu rady, więc mam nowy. Trochę to trwało, niestety. Teraz usiłuję okiełzać nowy sprzęt i nowsze programy. Ale wracam do formy.
      Na stronach rosyjskiego medium - Sputnik Polska,poszedł kontrowersyjny tekst, nb. z tego blogu nieco skrócony. O szpiegomanii.Część 1, niebawem będzie cz.2.
      Niedzielę spędziłam w Berlinie na pływaniu stateczkiem po Szprewie a potem na wielogodzinnej włóczędze po Ogrodzie Botanicznym.Na pisanie - nie starczyło czasu....

      Usuń