Projekt doktryny dot. bezpieczeństwa
informacyjnego w Polsce, zaprezentowany 24 lipca przez Biuro Bezpieczeństwa
Narodowego (BBN), poza konstytucją RP, odnoszącą się do wolności człowieka i
obywatela, narusza też, obowiązujące w Polsce Prawo prasowe (Dz.U.84.5.24 z
późniejszymi zmianami). Ewenementem jest w tym przypadku – jest absolutny brak
reakcji środowisk dziennikarskich.
Głównym kanałem komunikacji władzy ze społeczeństwem są media – telewizja, prasa i radio a także od niedawna, nowoczesne techniki komunikacji - internetowe portale informacyjne mediów i niezależne. Zwłaszcza publiczne, ale także prywatne, będące Polsce w rękach zachodniego kapitału. Do tego dochodzą portale społecznościowe, blogi, czaty i inne możliwości komunikowania się w cyberprzestrzeni. Zakusy na ich opanowanie i sterowanie od zawsze były domeną władz państwa. I prawie wszędzie takie zakusy budzą społeczny sprzeciw.
Głównym kanałem komunikacji władzy ze społeczeństwem są media – telewizja, prasa i radio a także od niedawna, nowoczesne techniki komunikacji - internetowe portale informacyjne mediów i niezależne. Zwłaszcza publiczne, ale także prywatne, będące Polsce w rękach zachodniego kapitału. Do tego dochodzą portale społecznościowe, blogi, czaty i inne możliwości komunikowania się w cyberprzestrzeni. Zakusy na ich opanowanie i sterowanie od zawsze były domeną władz państwa. I prawie wszędzie takie zakusy budzą społeczny sprzeciw.
Między Warszawą a Berlinem
Podczas gdy
polskie kręgi decyzyjne publicznie i jawnie, zastanawiają się jak
ubezwłasnowolnić myślenie ludzi o własnym państwie i narzucić im oceny, m.in.
przez sterowanie i manipulowanie informacją, lub jej ograniczanie w
tradycyjnych i nowoczesnych mediach - w Niemczech, takie praktyki rządzących
powodują publiczne protesty.
Dziennikarze
portalu Netzpolitik.org poinformowali
opinię publiczną o planowanym przez niemiecki kontrwywiad (BfV)
zwiększeniu inwigilacji prowadzonej na portalach społecznościowych. Tekst
opatrzono poufnymi dokumentami. Prokuratura niemiecka po otrzymaniu skargi BfV,
po raz pierwszy od ponad 50 lat, wszczęła śledztwo wobec dwóch dziennikarzy portalu
i anonimowego informatora, podejrzewając ich o zdradę stanu, o czym
Netzpolitik poinformował opinię publiczną 30 lipca br. Wg portalu podjęte śledztwo, to
- "atak na wolność prasy, jako taką,
oraz próba zastraszenia dziennikarzy i demaskatorów
nieprawidłowości".
Po ostrych krytykach niemieckich
mediów i polityków różnych ugrupowań politycznych, z głosami żądającymi dymisji
prokuratora federalnego Haralda Range włącznie, 31 lipca federalny minister
sprawiedliwości Heiko Maas zakwestionował decyzje prokuratury o wszczęciu śledztwa,
zostało one zawieszone. 1 sierpnia,
ok.1,3 tys. osób zgromadziło się w centrum Berlina na znak solidarności z obu
dziennikarzami.
W Polsce
natomiast, przy całkowitym milczeniu środowisk dziennikarskich, toczy się od
miesięcy wyjaśnianie administracyjne czy rosyjski
dziennikarz-korespondent RIA-Novosti red. Leonid Swiridow ma być wydalony z Polski na zlecenie
ABW czy nie, chociaż nie opublikował, jak jego niemieccy koledzy po fachu -
żadnych informacji czy dokumentów tajnych lub poufnych.
Także przy
milczącej zgodzie środowisk dziennikarskich BBN opublikowało swoje pomysły
wobec mediów tradycyjnych i elektronicznych. Zwiększenie inwigilacji internautów
i dziennikarzy przez polski kontrwywiad, oraz szereg represji pod ich adresem, zaproponowanych
w projekcie Doktryny Bezpieczeństwa Informacyjnego RP – nie budzi w Polsce żadnych
zastrzeżeń, ani dziennikarzy, ani obrońców praw człowieka.
Kreowanie wroga
Podczas
gdy Niemcy gromko protestują przeciwko ograniczaniu wolności mediów a
europejscy politycy szukają dróg porozumienia z Rosją, szef BBN - gen.
Stanisław Koziej, dokładnie w tym samym czasie (31 lipca), publicznie
uzasadnia, dlaczego, wg niego, nasz wschodni sąsiad jest wrogiem Polski. I
dlaczego mamy się go bać i z nim walczyć.
„Rosja może jednak dokonywać
agresji dywersyjnej, asymetrycznej, poniżej progu otwartej wojny. Nie do końca
wiadomo wtedy, czy to jest agresja, czy nie. Czy są to wojska rosyjskie, a może
nie rosyjskie. Czy to może jakieś miejscowe grupy przestępcze –
dowodzi w rozmowie z portalem informacyjnym Wirtualna Polska.pl. - Rosja zawsze była ważnym punktem odniesienia
w myśleniu o polskim bezpieczeństwie. W okresie pozimnowojennym cały Zachód
starał się budować system kooperatywnego bezpieczeństwa w Europie, w tym także
z Rosją. Do Rosji kierowane były różne oferty współpracy, np. Rada NATO-Rosja
czy słynny "reset". – przyznaje gen. Koziej, ale dodaje - Po początkowym "nie mówię nie",
Rosja jednak w końcu odrzuciła te oferty, a definitywnym i ostentacyjnym
krokiem była aneksja Krymu i agresja na wschodnią Ukrainę. Ten strategiczny
rosyjski "pivot" doprowadził do radykalnego wzrostu zagrożeń w
Europie, a w tym - co oczywiste - w pierwszej kolejności m.in. dla Polski i
innych krajów naszego regionu. Uznajemy, że to zagrożenie, niestety, nie jest
incydentalne, chwilowe, ale ma długotrwały charakter. Jest to zmiana w sensie strategicznym stała, co najmniej na czas
trwania obecnego układu władzy w Rosji”.
Zgodnie z
twierdzeniami szefa BBN, Rosja z prezydentem Putinem – zagraża Polsce. Podstawą
rozmyślań gen. Kozieja były, m.in. spotkania w ramach Strategicznego Forum Bezpieczeństwa,
gdzie, jak mówi, udało mu się zgromadzić „nie
tylko bardzo różnie myślących ekspertów - jak np. prof. Andrzeja Zybertowicza i
dr Andrzeja Karkoszkę - ale też i posłów z różnych obozów politycznych - np.
Antoniego Macierewicza i Stefana Niesiołowskiego - i w tym gronie merytorycznie
dyskutować o sprawach bezpieczeństwa”.
Zdrada stanu
Omówienie,
za pośrednictwem Sputnika, jawnego projektu dokumentu BBN dot. bezpieczeństwa
informacyjnego w Polsce, spotkało się z zarzutem zdrady stanu, skierowanym pod
moim adresem.
„Zdrada
stanu – przestępstwo, zbrodnia godząca w najistotniejsze interesy państwa, jak
udział obywatela w działaniach przeciw własnemu krajowi. Jest pani zdrajcą,
czerwona Zofia Bąbczyńska-Jelonek wykidajło Putlera” - stwierdził Piotr
Maciejewski, FB-kowy internauta, komentując moje opinie, dodając – „…niech pani bierze te ruskie srebrniki i
wynosi się do Moskwy, zdrajco!!!” Na czym ma polegać moja zdrada stanu –
nie wyjaśniono.
To, co
niemiecka opinia publiczna, łącznie z politykami i środowiskiem dziennikarskim,
uznaje za naruszanie praw człowieka, wolności mediów i próbami zastraszania
dziennikarzy – w Polsce tym nie jest. Opinie dziennikarza dot. jawnych projektów strategicznych doktryn
państwa, bez ujawnienia, jak w RFN, tajnych dokumentów, może być
potraktowane, jako najcięższe przestępstwo wobec państwa.
Skoro
publicznie i oficjalnie, dzięki politykom i publicznej administracji, jaką jest
kancelaria prezydenta RP i jej BBN, wykreowano Rosję, jako śmiertelnego wroga
Polski, to - jakakolwiek współpraca z Rosją czy kontakt z Rosjanami, choćby w
postaci współpracy z rosyjskimi, państwowymi mediami, może się kojarzyć
ludziom, jako zdrada stanu. Bo z wrogiem żaden polski patriota – nie
współpracuje.
Jeśli
zarzuty trolla, tzw. „dobrego trolla”, jak to precyzuje projekt doktryny BBN,
są tylko komentarzami, a nie stwierdzeniami np. kontrwywiadu - mogę czuć się w
Polsce bezpieczną i spokojnie wykonywać swój dziennikarski zawód, w oparciu o
wolności konstytucyjne. Podobnie jak wielu innych dziennikarzy ceniących sobie
niezależność. Ale jeśli projekt doktryny, oparty na stwierdzeniu, że Rosja to
wróg Polski - stanie się oficjalnym dokumentem strategii bezpieczeństwa
narodowego – to na reakcję w stylu niemieckim - nie mamy, co liczyć.
Refleksja: od "Solidarności" do cenzury
Ćwierć wieku temu |
Jeden z
komentatorów pod wywiadem z gen. Stanisławem Koziejem napisał: „To
podpuszczanie na Rosję już staje się upierdliwe, media kontrolowane przez rząd,
który jest sponsorowany przez CIA. Nie udał im się przewrót w Białorusi,
kombinowali tam parę lat, nie udało im się w Gruzji, jednak udało im się w
Ukrainie dzięki nacjonalistom banderowcom i teraz jadą na całego. Wszyscy mają
znienawidzić Rosję i się jej bać. Paskudna
propaganda, masz nienawidzić, bo rząd ci każe”.
Nic dodać, nic ująć.
Opublikowano
MIA Russja Segodnia/ Sputnik (Rosja)
5 sierpnia 2015r
Nie ulega wątpliwości, że jest pani rusofilką i do tego czerwoną.
OdpowiedzUsuńJakkolwiek pani działalność nie kwalifikuje się jako zdrada.
Osobiście nie polecam czytania fejsbukowych wypotów nawiedzonych patriotów. Sam nigdy nie zajrzałem do fejsbuka i nigdy nie założę tam konta. Nie jestem fanem ujawniania moich osobistych danych a do tego sprowadza się fejsbuk.
Lubię Rosję i tego nie ukrywam. Staram się ją oceniać na ile potrafię - obiektywnie. A pisze o niej wyłącznie dlatego, ze w kraju panuje nagonka na Rosję i Rosjan. Ktoś w Polsce powinien stanąć w ich obronie....
UsuńCo do "czerwoności", to mam mieszane odczucia,poglądy polityczne mam po części centrowe, po części socjaldemokratyczne. Jako luteranka - w kwestiach etycznych cechuje mnie pewnego rodzaju chześcijański konserwatyzm.
Pozdrawiam
Pani nie jest w stanie ocenić obiektywnie. Nikt nie ocenia obiektywnie. Wszystkie opinie są z zasady subiektywne.
UsuńPatrzymy na to samo ale każdy z nas postrzega to inaczej.
Anonimie, tam gdzie podaję fakty - nie ma mowy o subiektywności czy obiektywności, fakty są faktami i z nimi się raczej nie dyskutuje.
OdpowiedzUsuńTo jak mnie inni widzą - nie interesuje mnie raczej. Sama wiem kim jestem i jaka jestem.
Natomiast zgadzam się,że oceny i opinie są w pewnym sensie subiektywne, po podawane przez pryzmat mojej wiedzy i doświadczenia. Ale, jak Anonim, mam nadzieję, zauważył - jeśli coś oceniam, to podaję jakie jest odnoszenie tej oceny, np. prawo, konstytucję, etykę zawodową itp.
Napisała pani:"Anonimie, tam gdzie podaję fakty - nie ma mowy o subiektywności czy obiektywności, fakty są faktami i z nimi się raczej nie dyskutuje."
UsuńW artykule cytuje pani wypowiedź gen. Kozieja ale zataja pani kontekst. Innymi słowy dokonuje pani zręcznej manipulacji. Koziej wyraźnie mówi o konsensusie NATO w kontekście rosyjskich działań asymetrycznych. Te działania widzieliśmy na Krymie i widzimy we wschodniej Ukrainie.
Pan gen. Koziej wyraził się jednoznacznie i jasno. Poza tym nie cytuję wyrwanego zdania z kontekstu, ale dłuższą, wielozdaniową wypowiedź.
UsuńNie wiem co Anonimie, widzisz asymetrycznego (wobec czego?) w działaniach Rosji na Krymie, bo tam działań w stylu USA czy NATO - nie było.Gdyby były - to lała by się strumieniami krew i trup ścielił by się gęsto, jak w Donbasie.
Wyjaśnij przy okazji, co Anonimie rozumiesz jako działania asymetryczne i wobec czego, co dla ciebie ma być symetrią w tym wypadku. Chyba nie za bardzo wiesz o czym piszesz. Koziej powtarza jak papuga amerykańskie określenia, nie rozumiejąc ich znaczenia w języku polskim, a Ty, Anonimie powtarzasz je klepiąc jak pacierz.
Przy okazji czymże się różni asymetria - od niesymetrii. Wiesz?
Gen. Koziej wyjaśnia w wywiadzie, który pani tu krytykuje co oznaczają działania asymetryczne, cytuję:"Agresja w klasycznym tego słowa znaczeniu, wydaje się, że jest dziś mało prawdopodobna. Rosja może jednak dokonywać agresji dywersyjnej, asymetrycznej, poniżej progu otwartej wojny. Nie do końca wiadomo wtedy, czy to jest agresja, czy nie. Czy są to wojska rosyjskie, a może nie rosyjskie. Czy to może jakieś miejscowe grupy przestępcze. "
UsuńW kontekście NATO nie wiadomo w takiej sytuacji czy Artykuł V ma zastosowanie.
Przecież pani to wie. Na Krymie mieliśmy do czynienia z wojskami bez żadnych insygni. Nie było wiadomo czyje było to wojsko. Dzisiaj wiemy iż było to wojsko rosyjskie.
Pani Zofio, jest pani inteligentną osobą i zadając pytania jak powyżej obraża pani inteligencje interlokutora.
Nie mam czego obrażać, bo inteligenty Interlokutor nie cytował by gen. Kozieja po raz enty, ale odpowiedział własnymi słowami na zadane pytanie.
UsuńPo drugie wiedziałby, że nic nie mnie mieliśmy z niczym do czynienia na Krymie, bo NAS tam po prostu - nie było.
A po trzecie wiedziałby,że na Krymie od wieków stacjonuje rosyjskie wojsko i to w dużej ilości. Z piechotą morską w swoich szeregach. Poza tym były tam ukraińskie jednostki wojskowe, które nie były zainteresowane jakimikolwiek działaniami wojennymi i siedziały spokojnie w koszarach pod nadzorem, nb. znaczna część tych wojsk została na Krymie na stałe, na Ukrainę wrócili nielicznie, ale z wyposażeniem i uzbrojeniem.
Wojsko bez dystynkcji na ulicach Krymu było mieszane, bo i rosyjski, stacjonujące na Krymie i ukraińskie, które przeszło na stronę republiki i ochotnicy lokalni, a nawet słynne siły specjalne z Kijowa, które tam z Ukrainy. uciekły.
Nikt nie zginął, nikt nie został ranny, a władze republiki miał na półwyspie spokój. Krew się nie polała.
Rosja na Krym nie wchodziła, bo ona tam po prostu była. Natomiast Ukraińcy, poza mieszkającymi tam od wieków - byli gośćmi, intruzami, których języka, kultury i tradycji nikt na półwyspie nie podzielał.
Szanowna Pani Zofio, dyskusja z panią zdaje się być bezprzedmiotowa. Dziękuję.
UsuńTo normalne Anonimie, bo z faktami się nie dyskutuje.Pozdrawiam.
UsuńDroga Zofio,
OdpowiedzUsuńTa obiektywnosc/subiektywnosc nasza.. Pisze 'nasza' bo siebie, Orteqa, glownie mam na mysli.
Ja dobrze wiem, ze na przyklad nie kieruje sie zadna obiektywnoscia gdy pisze o faktach takich a nie o innych. Ja owe fakty dobieram wedle mojego wlasnego, bardzo subiektywnego, uznania. A to juz mi odbiera prawo do szczycenia sie jakas tam wysniona obiektywnoscia.
Natomiast jesli o obrone Rosji przed nagonka na nia chodzi to takie spostrzezenie mi sie nasuwa:
ta nagonka na Rosje jest w Polsce chlebem powszednim od stuleci juz. I jesli komus ona zaszkodzila to wylacznie Posce. A nie Moskwie. "Maskwa slezam nie wieryt'." Wystarczy popatrzec na zaszlosci historyczne w stosunkach polsko-rosyjskich i wszystko staje sie jak slonce jasne
Rzecz bowiem w tym, ze swietych nie ma. Szczegolnie w Rosji ich nigdy za duzo nie bylo. A tylko swiety moze cierpliwie znosic bezustanne napady rusofobiczne.
Putin wykazywal duza cierpliwosc jesli chodzi o kaczystowska tzw. 'polityke wschodnia'. Objawiajaca sie podskokami i wyskokami "Najlepszego Prezydenta". Az w koncu i Walodii cierplowosc sie skonczyla.
Kontrolerzy lotow w Smolensku dostali rozkaz nie przeszkadzania w ladowaniu samobojcow z Polski. Ten rozkaz nie wynikl z sympatii dla rusofoba konusa. Co do tego nie ma zadnych watpliwosci. A potem potoczylo sie gorki. Dzisiaj na przyklad tylko naiwnoscia mozna tlumaczyc polskie nadzieje na jakakolwiek przychylnosc ze strony Kremla
Noo, dzieki, Zofio, za cierpliwosc. Pasmotrim, uwidzim czy ma sie ukazac to co mialo byc do ukazania jako anonimowy. Choc jam jest Orteq, podpisany
OdpowiedzUsuńZofio!
OdpowiedzUsuńZofia (9 sierpnia 2015 09:24):
OdpowiedzUsuń"tam gdzie podaję fakty - nie ma mowy o subiektywności czy obiektywności, fakty są faktami i z nimi się raczej nie dyskutuje.
To jak mnie inni widzą - nie interesuje mnie raczej. Sama wiem kim jestem i jaka jestem. Natomiast zgadzam się, że oceny i opinie są w pewnym sensie subiektywne, bo podawane przez pryzmat mojej wiedzy i doświadczenia."
Noo. Wiec niech Ci bedzie. Ale tak w ogole to, you know. I dunno
Przepraszam wszystkich Komentatorów, że musieli nieco poczekać na opublikowanie ich komentarzy, ale zmieniam laptop i na razie korzystam z kawiarenki internetowej, by sprawdzać bloga. Niebawem wszystko wróci do normy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Zofio!
OdpowiedzUsuńTu Orteq. Stalo sie cos? Nic nie wraca do normy!
Daj, prosze, znak zycia. Istnieje obawa o konsekwencje "zdrady stanu „czerwonej” Zosi"..
Ortegu, laptop się zepsuł , informatyk nie dał mu rady, więc mam nowy. Trochę to trwało, niestety. Teraz usiłuję okiełzać nowy sprzęt i nowsze programy. Ale wracam do formy.
UsuńNa stronach rosyjskiego medium - Sputnik Polska,poszedł kontrowersyjny tekst, nb. z tego blogu nieco skrócony. O szpiegomanii.Część 1, niebawem będzie cz.2.
Niedzielę spędziłam w Berlinie na pływaniu stateczkiem po Szprewie a potem na wielogodzinnej włóczędze po Ogrodzie Botanicznym.Na pisanie - nie starczyło czasu....