06 maja 2017

Francuskie wybory - międzynarodowa ingerencja



Jutro, 7 maja 2017r. Francuzi wybiorą nowego prezydenta Republiki Francuskiej na kolejne 5 lat. Polskie media są w kropce, bo oboje kandydaci ubiegający się o fotel prezydencki są niezbyt mile przez nie odbierani.

Marine Le Pen – bo sympatyzuje z Władimirem Putinem, a główne polskie media opiniotwórcze są antyrosyjskie, (jeśli nie rzecz, ogarnięte ciężką rusofobią);  bo zapowiada unicestwienie UE i NATO. 

Emmanuel Macron – bo o obecnej polskiej władzy wyraża się mało pochlebnie. No i ta nauczycielka, obecna żona, o 24 lata starsza…

Oczywiście, polskie media uważają, że w wybory francuskie wtrąca się Rosja i stara się manipulować francuskimi wyborcami. Nie zwracają przy tym najmniejszej uwagi, że o wiele silniej czynią to nasi sąsiedzi i sojusznicy – Niemcy i USA.

A zwłaszcza Niemcy, dla których Marine Le Pen jest zagrożeniem jedności Unii Europejskiej.

Berlin na razie cieszy się, że Emmanuel Macron, ulubiony jego kandydat, objął prowadzenie we francuskich wyborach prezydenckich. Zgodnie z wynikami głosowania w pierwszej turze, Emmanuel Macron wygrał nieznacznie z Marine Le Pen (Front Narodowy).  I wg różnych prognoz powinien wygrać 7 maja w drugiej turze wyborów.

Początkowo niemiecki rząd przyłączył się i otwarcie promował konserwatywnego kandydata François Fillona.  Jednak po jego zatwierdzeniu, w przeprowadzanych ankietach - pozytywne oceny Fillona znacznie spadły ze względu na skandal z wysokimi płatnościami dla żony, jako asystentki parlamentarnej.

Z konieczności - Berlin został zmuszony zwrócić swoją uwagę na Emmanuela Macrona. Podobnie jak Fillon, Macron jest uważany za  polityka, który może sprostać oczekiwaniom Niemiec, natomiast wszyscy inni kandydaci są uważani za nieodpowiednich do "konstruktywnej współpracy" ze względu na krytykę UE i / lub NATO. Niedawno niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble ostentacyjnie zalecił głosowanie dla Macrona.

Ingerencja Berlina (występującego w imieniu Macrona) we francuskie wybory prezydenckie, pokazuje po raz kolejny, że niemiecka dominacja UE nie kończy się na granicach państwowych, a nawet przewyższa zdecydowaną słabość Rosji do Francji.

NIEMCY STAWIAJĄ WYMAGANIA

W krótkiej analizie, opublikowanej tuż przed pierwszą rundą wyborów prezydenckich we Francji, Niemiecka Rada ds.Stosunków Zagranicznych (DGAP) przeanalizowała, w jakim stopniu domniemana polityka pięciu najbardziej obiecujących kandydatów byłaby zgodna z interesem niemieckim.  "Jedynie polityki dwóch z nich odpowiadają niemieckim normom” dochodzi do wniosku DGAP - Emmanuela Macrona i François Fillona". [1] "Ważne aspekty ich propozycji" zbiegają się „z oczekiwaniami niemieckiego rządu”, stwierdza grupa ekspertów. Obaj, zdaniem DGAP, ogłosili „ambitne programy reform”, których wdrożenie byłoby „warunkiem wstępnym wspólnych inicjatyw w ramach unii gospodarczej i walutowej”. Chociaż nie można zaprzeczyć istnieniu „niezgody" w różnych aspektach, to jednak "kompromisy są całkiem realne".

Jeśli chodzi o Benoîta Hamona, kandydata francuskich socjalistów, to DGAP skrytykował go za to, że chciałby „zrezygnować z kryteriów z Maastricht i związanego z tym procesu stabilności”. Natomiast Jean-Luc Mélenchon (Parti de Gauche) i Marine Le Pen (Front National), zdaniem DGAP, odrzucają główne elementy dzisiejszej integracji UE i Francji z NATO, dlatego „trudna do wyobrażenia” jest z nimi „konstruktywna współpraca”.

FILLON - PIERWSZY WYBÓR BERLINA

Od początku tego roku Berlin otwarcie ingeruje w kampanię wyborczą w sąsiednim kraju, systematyczne wspierając najpierw Fillona, a następnie Macrona.

Początkowo w Berlinie strojono fochy wobec Fillona, ponieważ dążył do pewnego porozumienia z Rosją. Ale nawet francuscy eksperci uznali, że Fillon nie będzie w stanie realizować takiej polityki, jawnie występując przeciwko woli Berlina. I to złagodziło nieco niemieckie pretensje artykułowane pod jego adresem. Poza tym, Berlin z wielkim zadowoleniem przyjął zapowiedzi, że Fillon zamierza zlikwidować raz na zawsze 35-godzinny tydzień roboczy, podnieść wiek emerytalny do 65 lat, deregulować rynek pracy, zwiększyć wartość dodaną o 2%, a także zredukować 500 tys. etatów we francuskich służbach cywilnych. Byłoby to całkowite dostosowanie francuskiej polityki do niemieckiej polityki oszczędnościowej. A oto przede wszystkim Niemcom chodzi w polityce finansowej i gospodarczej UE.

Już w listopadzie 2016r. francuska prasa branżowa poinformowała, że ​​niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble jednoznacznie wyraził uznanie dla propozycji wyborczych Fillona [2].  23 stycznia 2017 r. minister Schäuble, minister obrony Ursula von der Leyen i kanclerz Angela Merkel przeprowadzili rozmowy z Fillonem w Berlinie, dając mu okazję zaprezentowania się francuskiej opinii publicznej, jako witanego z nadzieją kandydata na urząd prezydenta Francji, państwa - hegemona UE. 
W czasie kolejnego spotkania w siedzibie berlińskiej fundacji Konrada Adenauera, związanej z CDU, Peter Altmaier, szef Kancelarii Federalnej, powiedział Fillonowi: „mamy nadzieję, że wrócisz jak najszybciej, jako prezydent” [3].

MACRON - DRUGI WYBÓR BERLINA

Wkrótce potem niemiecki rząd był zmuszony zmienić kurs, ponieważ oceny Fillona w oczach francuskiej opinii publicznej w znacznym stopniu przełożyły się negatywnie na wyniki wyborów. Przyczyną niepowodzenia Fillona był skandal wokół wysokich płatności dla żony i dzieci zatrudnianych, jako asystenci parlamentarni.

Berlin zaczął wtedy wspierać z konieczności Emmanuela Macrona. 
16 marca kanclerz Merkel umożliwiła mu dostęp do niemieckiej opinii publicznej. Razem z ministrem spraw zagranicznych Sigmarem Gabrielele – Emmanuel Macron pojawił się przed prasą w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych. Wieczorem tego samego dnia (16 marca) w stolicy Niemiec zorganizowano dyskusję na temat „Przyszłości dla Europy” z Macronem i niemieckim filozofem Jürgenem Habermasem [4]. Wszystko, w celu zwiększenia prestiżu francuskiego kandydata, co było również szeroko opisywane i komentowane we francuskich mediach.

Emmanuel Macron nie tylko pokazał swoje pełne zaangażowanie we współpracę z Berlinem w zdominowanej przez Niemcy w UE. Jest również dobrze pamiętany przez rząd niemiecki jako minister gospodarki Francji (2014 - 2016). Doprowadził wtedy do całkowitej deregulacji francuskiego rynku pracy, co usatysfakcjonowało Niemcy i w efekcie niemiecki minister finansów Schäuble nie tak dawno, jawnie i publicznie otwarcie promował Macrona, uważając, że jako człowiek, Macron ma „dużo uroku”, oraz twierdząc, że gdyby był Francuzem: „prawdopodobnie głosowałbym na Macrona”. [5]

Kiedy ta ogromna niemiecka ingerencja we francuskie wybory prezydenckie, prowadzona w imieniu Macrona, zaczęła się przynosić odwrotne, niż zakładano, skutki w publicznej opinii francuskiej, zwłaszcza, że minister Schäuble nie jest szczególnie popularny i lubiany w wielu krajach UE - Macron zorientował się, że musi nieco ustąpić i zmienić front wobec Niemiec, by ratować twarz i poparcie. Zaczął publicznie twierdzić, że nadwyżka handlowa Niemiec i „jej siła ekonomiczna w obecnym kształcie” są „niedopuszczalne” [6]. Oświadczenie to jest jednak ogólnie postrzegane jako motywowane wyborami i pozbawiona sensu marginalna dysocjacja.

Model CDU

Niemiecka ingerencja w wybory u zachodniego sąsiada, ukoronowana 5 kwietnia na łamach francuskiego dziennika „Ouest-France” przez niemieckiego prezydenta Franka Waltera Steinmeiera, wezwaniem Francuzów, by ignorowali „syreny” partii nieorientujących się na UE [7] - nie jest czymś niezwykłym i unikatowym.

Niemiecki rząd wielokrotnie interweniował w wyborach prezydenckich w 2012 r. na korzyść Nicolasa Sarkozy'ego.  Jesienią 2011r. partia Sarkozy’ego (UMP) formułowała swoją platformę wyborczą w ścisłej współpracy z (powiązaną z CDU) - Fundacją im. Konrada Adenauera. Prasa niemiecka z ironią komentowała wówczas, że UMP „ nawet dokładnie przeglądnęła siedzibę CDU w pobliżu Tiergarten w Berlinie”, aby „lepiej zaplanować siedzibę własnej partii". [8].

DGAP zauważył, że określenie „Sarkozy, Amerykanin”, jak  nazywano go na początku kadencji ze względu na ówczesną orientację na Waszyngton – przeobraziło się w  „Sarkozy, Niemiec”. [9]

PUTIN, TRUMP i MERKEL

Ingerencja Berlina we francuską prezydencką kampanię wyborczą wskazuje na to, że niemiecka dominacja UE prawie nie zna granic. Podkreśla też jednoznacznie, że twierdzenia zachodnich polityków i mediów o bezprecedensowej ingerencji Rosji we francuskie wybory – są wyłącznie twierdzeniami propagandowymi.  

Brytyjski dziennikarz Eric Bonse, korespondent z Brukseli i uważny obserwator tego, co się w UE dzieje, zauważa, że chociaż rosyjski prezydent Władimir Putin zaprosił Marine Le Pen, kandydatkę prawicy na ekskluzywne rozmowy do Moskwy, to oczywistym poparciem cieszy się ona przede wszystkim u prezydenta USA Donalda Trumpa, który chwali ją publicznie za „najbardziej zdecydowana postawę”, sprzeciwiającą się dżihadowi - islamskiemu terrorowi. [10]. Ponad to, w styczniu tego roku Le Pen spotkała się z przedstawicielami Trumpa w Nowym Jorku, a Steve King i Dana Rohrabacher, członkowie Kongresu USA, pojechali w lutym do Paryża wspierać Le Pen [11].

Ze względu na intensywne wsparcie Macrona przez Berlin, red. Bonse, którego nie można przecież podejrzewać o współpracę z Rosją lub administracją Trumpa, uważa, że to wszystko jest „niczym, w porównaniu z ingerencją Niemiec” w prezydenckie wybory we Francji [12].

Czy w Berlinie strzelą korki od szampana – okaże się już jutro.




Przypisy:

[1] Claire Demesmay (Hg.): “Frankreichs Präsidentschaftswahl 2017: Was die fünf wichtigsten Kandidaten für Deutschland bedeuten”.(Francuskie wybory prezydenckie 2017: Co o pięciu głównych kandydatach myślą Niemcy), DGAPkompakt Nr. 4, Kwiecień 2017.
[2] Wolfgang Schäuble: “loue le programme de François Fillon”,. www.lesechos.fr z 29.11.2016.
 [3] Thomas Hanke: “CDU empfängt Fillon wie den neuen Präsidenten”. www.handelsblatt.com  z 24.01.2017.
[4] Zu Habermas' Europakonzeption: “Hans-Rüdiger Minow: Zwei Wege - Eine Katastrophe. Flugschrift “No. 1. Aachen 2016,  www.german-foreign-policy.com/bestellung_flugschrift/ .
[5] "Wahrscheinlich würde ich Macron wählen". www.spiegel.de  z 11.04.2017.
[6] Hollande warnt vor Populisten. Frankfurter Allgemeine Zeitung z 18.04.2017.
[7] Interview mit der Funke-Mediengruppe. www.bundespraesident.de z 15.04.2017. “Ouest-France ist die meistverkaufte Tageszeitung Frankreichs”.
[8] “
Vive l'Allemagne”; www.faz.net z 4.02.2012 

[9]Claire Demesmay:  “Deutchland: Die Kandidaten und die Gouvernante”; www.dgap.org 05.04.2012
[10] “Von Putin bis Merkel: Alle mischen sich ein”. www.lostineu.eu z 22.04.2017.
[11] Johannes Kuhn: “Trump deutet Unterstützung für Le Pen an”. www.sueddeutsche.de z 22.04.2017.
[12] “Von Putin bis Merkel: Alle mischen sich ein”. www.lostineu.eu 22.04.2017
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz