09 listopada 2017

Nie ma na to paragrafu



Red. Swiridow  w Piatigrsku, 09.2017
Ponad dwa lata temu polskie władze na podstawie „donosu” ABW, czyli służb dbających o bezpieczeństwo wewnętrzne państwa – wydaliły  z kraju rosyjskiego dziennikarza Leonida Swiridowa
Jutro kolejna rozprawa w wojewódzkim sądzie warszawskim w jego sprawie.

Nim polskie władze oficjalnie zajęły się dziennikarzem - polskie media, związane z ówczesną władzą, urządziły publiczną nagonkę na Rosjanina za to, że wraz z grupą polskich dziennikarzy we wrześniu 2013 r. odwiedzał na Półwyspie Kolskim kopalnie i zakłady chemiczne rosyjskiego przedsiębiorcy Wiaczesława Mosze Kantora, udziałowca w polskich AZOTACH. Polskim dziennikarzom, którzy na rosyjską Północ pojechali - też się oberwało. Zostali nazwani "agentami Kremla", koledzy po piórze polecili ich, łącznie z red. Swiridowem -  "opiece" ABW.

Odebrano też rosyjskiemu dziennikarzowi, przed wydaleniem - akredytację prasową, również na podstawie żądań ABW.  „W październiku 2014 roku pozbawiono mnie akredytacji bez podania przyczyn i bez jakiegokolwiek uzasadnienia”, mówi rozżalony Rosjanin. 
Polskie władze zafundowały mu na dokładkę -  zakaz poruszania się po strefie Schengen do 2020r., chociaż ta decyzja jest całkowicie bezprawna. „Problem polega jedynie na tym, że Urząd do Spraw Cudzoziemców wpisał mnie na listę osób, które nie mogą przekroczyć granic Schengen do grudnia 2020 roku. Absurd tej decyzji politycznej jest oczywisty”, komentuje pomysły urzędu red. Swiridow. Został on, tym samym, pozbawiony możliwości uczestniczenia w rozprawach sądowych, podczas których ubiega się o odtajnienie przyczyn jego wydalenia z Polski.

„Jutro kolejny epizod tej sądowej kołomyjki”, jak to określa red. Swiridow, (a dla mnie, Lonia, mój kolega i przyjaciel) - kolejna rozprawa w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie.

Kuriozum tego sądowego maratonu, w sumie sprawy administracyjnej, a nie karnej – jest całkowity brak uzasadnienia działań ze strony polskich władz wobec red. Swirydowa. 
Nie zna ich - ani wydalony dziennikarz, ani jego adwokat.  
W tym zakresie – jego sądowa teczka jest pusta, ze względu na …utajnienie dowodów, uzasadniających wydalenie. Jedynie, co wiadomo, to to, że Lonia „zagraża bezpieczeństwu narodowemu”.

Rosyjski dziennikarz nie biegał z nożem po warszawskich galeriach, nie dźgał nim przypadkowych klientów warszawskich galerii handlowych, nie wkładał garnka-bomby do autobusów, nie wjechał samochodem w ludzi na przystanku, nawet nie kładł się plackiem na jezdni  pod Sejmem, nie strzelał na moście z wiatrówki w przejeżdżające samochody ani nie puszczał dronów nad siedzibą premiera.
Nie szpiegował też, nie zaglądał ukradkiem do polskich zakładów przemysłu zbrojeniowego, nie wtykał nosa w polskie tajemnice wojskowe, handlowe, państwowe itp.  i nie był związany z żadną instytucją wywiadu rosyjskiego. Zresztą, na szpiega to on się nie nadaje zupełnie, jest  w emocjach, jak na talerzu - otwarty.

Emblemat na koszulce dla Loni
Lonia to zwyczajny dziennikarz agencyjny, monitorujący, jak każdy dziennikarz - polskie sprawy - dla swojej agencji prasowej. O Polsce złego słowa nie napisał.

Więc co, ten Lonia takiego narozrabiał w naszym kraju, że go ściga ABW i z szumem wywalono? Czymże się naraził?! No i komu – Platformie Obywatelskiej razem z ludowcami, będącymi wówczas u władzy, a może służbom tajnym przez poufne, które robią, co chcą, a może zazdrosnym dziennikarzom, którym wyprawa poza koło podbiegunowe przeszła koło nosa i wrzeszczeli publicznie, by się Swirydowem ABW w końcu zajęło, bo hoduje „agentów Kremla” vel Putina?  Bo ich zdaniem - pokazanie polskim dziennikarzom rosyjskich realiów - to zdrada stanu.  Zwłaszcza, gdy to dotyczy rosyjskiego przemysłu chemicznego.

Red. Swiridow przypomina, że w wypowiedziach dla mediów - były już dziś szef ABW  i rzecznik prasowy ABW , stwierdzili iż jego problemy są związane z „wojną hybrydową i propagandą”. Przy czym rzecznik prasowy ABW uściślił, że celem tych działań jest zastraszenie jego polskich kolegów - dziennikarzy. 
Cel raczej chybiony, bo się polscy dziennikarze nie dali zastraszyć mimo różnych prób zresztą. Nadal się z nim kolegują i przyjaźnią, razem z nim nadal zwiedzają i poznają z autopsji Rosję.

Ani rzekoma „wojna hybrydowa”, którą ponoć red. Swiridow uprawiał, czy też rosyjska propaganda, czyli pokazanie rzeczywistej Rosji polskim dziennikarzom - nie podlegają żadnym paragrafom w polskim prawie.

Trudno też, by Rosjanin pracujący legalnie w Polsce na rzecz rosyjskich mediów i agencji medialnych – był wobec nich w opozycji i prezentował antyrosyjską postawę. To jest tylko możliwe u Rosjan, którzy współpracują z polską rządową organizacją, będącą oficjalnie pod patronatem USA i nazywającą się nieco mylnie … Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.

Leonid Swiridow od końca 2015 r. jest w Moskwie, nadal ma serdeczne kontakty z polskimi dziennikarzami. Razem z nimi poznaje nieznane - im i sobie - zakątki Rosji. Jako Rosjanin i dziennikarz znający biegle język polski, jest dla nich niańką i przewodnikiem, niezastąpionym przyjacielem i towarzyszem w wędrówkach po Rosji.  

I to właśnie dla polskich władz, sądów i agentury – jest „wojną hybrydową” oraz „rosyjską propagandą”, która niechybnie narusza polską rację stanu i bezpieczeństwo wewnętrzne Polski !!!

Bo, to przecież wielki skandal i naruszenie bezpieczeństwa narodowego, gdy jakiś „ruski” pismak targa się z polskimi „pismakami-agentami Kremla” po Półwyspie Kolskim i kopalniach odkrywkowych w Masywie Chybińskim tego „ rosyjskiego Żyda Kantora” i zagląda do jego zakładów produkcji granulatu apatytowego, odpowiedniego w sam raz dla  Zakładów Chemicznych w Policach, koło Szczecina, skoro grupa AZOTY zainwestowała w tajemnicze kopalnie fosforytów w Senegalu.  

Kopalnie w Senegalu okazały się fikcją i obecnie ABW teraz ma z nimi nie lada kłopot, a granulat apatytowy nadal jest idealny dla ZCH Police.
Mimo to, redaktor Swiridow dla ABW, to nadal „agent wpływu” i zagraża Polsce, a Kantor dybie niechybnie na polskie zakłady chemiczne, chociaż Wiaczesław Mosze Kantor ma głęboko w zadku całą polską chemię i współpracę z AZOTAMI. Rolnictwo rosyjskie w rozkwicie i Kantor ma dla kogo produkować swoje nawozy!

Minęły cztery lata od wyjazdu polskich dziennikarzy i red. Swiridowa na Północ Rosji, ponad dwa od wydalenia  z Polski red. Swirodowa, i co?

Kolejny skandal, bo jakiś „ruski” pismak targa się z polskimi „pismakami-agentami Kremla”, po rosyjskim Kaukazie i razem z nimi ogląda, jak to ten wredny Putin, noszący się z nieustanną agresją na Polskę (wg ocen polskiego rządu, zwłaszcza MON i MSZ) - realizuje politykę wobec mniejszości narodowościowych i etnicznych w Rosji, zwłaszcza wobec rosyjskiej Polonii. 
Sąd będzie miał problem, jak zakwalifikować taką „propagandę”, która ujawnia, iż Polacy na Kaukazie mają się znakomicie, dostają lokale dla swojej autonomicznej organizacji - za frico, czynszu nie płacą, na uniwersytetach otwierają im polskie lektoraty, a na dodatek odremontowane przez państwo kościoły przekazują parafiom katolickim, do których chodzą kaukascy Polonusi.  

Bo to akurat polscy dziennikarze i red. Swiridow oglądali wspólnie we wrześniu w Piatigorsku, mieście z kompleksu carskich kurortów Kraju Stawropolskiego.

Na taką „wojnę hybrydową” i „rosyjską propagandę” - w polskim prawodawstwie – nie ma paragrafu!!!! 
Red. Leonid Swiridow na pl. Czerwonym w Moskwie

Post scriptum

Podobnie, bez podania racjonalnych przyczyn, wydalono z Polski ubiegłym miesiącu  (11.10.2017) znanego rosyjskiego naukowca i analityka, profesora Nowosybirskiego Technicznego Uniwersytetu Państwowego - dra hab. Dmitrija Karnauchowa.

Pracujący w Akademii Humanistycznej w Pułtusku, rosyjski naukowiec był profesorem tytularnym tej uczelni, wykładał na Wydziale Historycznym Akademii w Katedrze Historii Najnowszej. Dr Karnauchow, do grudnia 2016r. współpracował, jako analityk z Rosyjskim Instytutem Studiów Strategicznych (RISS) w Moskwie.

Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn podał, że z ustaleń ABW wynika, iż rosyjski naukowiec prowadził „działalność wymierzoną w polskie interesy, inicjował elementy wojny hybrydowej przeciwko Polsce, a także utrzymywał kontakty z rosyjskimi służbami specjalnymi”.

Wg ABW - Rosyjski Instytut Studiów Strategicznych powstał, jako zaplecze analityczne wywiadu rosyjskiego. Instytut przez długi czas był podporządkowany rosyjskiemu wywiadowi. Obecnie pozostaje pod nadzorem rosyjskich władz i jest przez nie kontrolowany”. Polska agentura uważa, że rosyjski naukowiec w Polsce „pracował pod przykrywką”, dzięki czemu „zdobył wiele kontaktów wśród naukowców i dziennikarzy”.

„Jest analitykiem, słynnym naukowcem, który faktycznie był moderatorem normalizacji rosyjsko-polskich stosunków, w tym wśród naukowców”, uważa natomiast szef Centrum RISS ds. kontaktów z otoczeniem i mediami Igor Pszenicznikow.
***
W Polsce wszelkie działania zmierzające ku poprawie polsko-rosyjskich relacji, kwalifikuje się jako "wojnę hybrydowa" Rosji z Polską oraz "rosyjską propagandę". 
Polskie prawo za taką mentalnością jednak nie nadąża.

07 listopada 2017

7 listopada, sto lat temu i dzisiaj…



Podczas gdy Rosjanie celebrują dzisiaj 100-lecie rocznicy Rewolucji Październikowej, moja mała ojczyzna, jaką jest Pomorze Zachodnie obchodzi Zachodniopomorski Dzień Pracownika Socjalnego. 
Stosowne uroczystości, z udziałem marszałka województwa - Olgierda Geblewicza, odbędą się w samo południe w szczecińskiej Operze na Zamku, by docenić tych, którzy „wyciągają pomocną dłoń do drugiego człowieka, pomagają w budowaniu pewności siebie i odnalezieniu spokoju”.   
W uroczystości wezmą udział wolontariusze i pracownicy placówek pomocy i integracji społecznej oraz organizacji pozarządowych. Wśród uczestników pojawią się także przedstawiciele samorządów, powiatów, gmin, środowiska nauki oraz służb mundurowych. Podczas imprezy uhonorowani zostaną laureaci konkursu marszałka województwa „Liderzy Służb Społecznych”, w którym nagrody i wyróżnienia przyznane będą w 4 kategoriach: lidera pracy socjalnej, lidera wsparcia rodziny, lidera zarządzania, lidera organizacji pozarządowych.Natomiast Towarzystwo Przyjaciół  Dzieci wręczy odznaczenia „Przyjaciel Dziecka”, które nadaje się osobom podejmującym szczególne działania na rzecz i dla dobra dzieci.

Z pozoru oba te święta nie mają ze sobą nic wspólnego, a jednak….

Nie mam zamiaru oceniać i poddawać głębokiej analizie wydarzeń sprzed wieku  rozpoczętych w Petersburgu, ani ich skutków dla Rosji, Europy i świata. 
Nie mniej jednak, są na pewno elementy, które połączą dzisiaj ludzi w Rosji, świętujących rocznicę rewolucji, która zmieniła Rosję i Europę, jak i zebranych w szczecińskiej operze. Są to negatywne zjawiska społeczne, jak: wyzysk, bieda i niesprawiedliwość społeczna, nierówny podział wypracowanych dóbr, a tym samym - potrzeba pomocy słabszym i ubogim
W Rosji, sto lat temu, skończyło się to obaleniem caratu. Rosja swojej historii się nie wypiera, pokazuje jej różne, czasami bardzo dramatyczne oblicza i ewolucyjnie dojrzewa, by ją oceniać coraz bardziej obiektywnie. 
Polska, która weszła ponad ćwierć wieku temu w sfery „demokratycznych państw unijnych” i z realnego socjalizmu w - kapitalizm, mimo, jak to określają prawicowi politycy i media - wyzwolenia się z „komunistycznego PRL” i „hegemonii ZSRR”, spadkobiercy rewolucyjnej Rosji - nie pozbyła się dużej skali ubóstwa w społeczeństwie, niesprawiedliwego podziału dóbr czy też wyzysku ludzi pracy.  A obecne polskie władze sięgają po, oficjalnie i publicznie pogardzane „bolszewickie”, lub jak kto woli „stalinowskie” metody rządzenia państwem i społeczeństwem.

I jak to spuentować?....

03 listopada 2017

Powielane zachodnie otumanienie


Szykując artykuł dla rosyjskiego SPUTNIKA o działalności Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia (CP-RDiP) zmuszona byłam sięgnąć po jego ostatnią, anglojęzyczną publikację pod kuriozalnym i szokującym tytułem: „A successful failure: Russia after Crime(a)”, co można przetłumaczyć na „Pomyślna porażka: Rosja po zbrodni (Krymie)”. [1]
Dwuznaczność tytułu jest wręcz wyzywająca, treści w publikacji także. 

Nie będę teraz omawiać tej publikacji, zamieszczę później. Ale jest kilka uwag, jakie nasunęły mi się przy jej lekturze.

W takcie czytania tego „kobylastego” (245 str.) politycznego „gniota”, autorstwa różnych naukowców, politologów, analityków z Rosji, Europy i USA, u wielu z nich zauważyłam, że opierają swoje wywody nie na własnych doświadczeniach płynących z wizyt w Rosji, rozmowach przeprowadzonych z Rosjanami różnych opcji politycznych, czy nawet na wypowiedziach Władimira Putina, ale generalnie na podstawie wcześniejszych publikacji specjalistów i naukowców z USA lub Wielkiej Brytanii.  
Dotyczy to przede wszystkim autorów zachodnich i po części rosyjskich.  

Ernest Wyciszkiewicz (z publikacją w ręku) - dyrektor CP-RDiP
Generalnie na Rosję patrzy się w tej publikacji przez pryzmat amerykańskiej polityki zagranicznej i tamtejszych obyczajów politycznych, nie ma śladu chęci zrozumienia Rosji i patrzenia się na nią z rosyjskiej perspektywy, co najwyżej, jeśli już jest jakiś ogląd, to z nikłej perspektywy rosyjskiej opozycji.
Rozumiem w pewnym sensie takie postrzeganie Rosji u autorów zachodnich, ale u Rosjan tego za grosz nie pojmuję. Tak samo nie pojmuję braku reakcji na prezentowane w publikacji oczywiste nonsensy czy ewidentne przeinaczanie faktów, lub ich naciąganie. Co jest wykazane przecież w wielu zachodnich oficjalnych raportach i dokumentach, jak np. ocena 5-dniowej wojny na Kaukazie wraz dementi, że Rosja napadła na Gruzję.

Gdybym była Rosjanką, trzeźwo oceniającą sytuację Rosji, w aspektach jej polityki wewnętrznej i zagranicznej, nigdy bym w takim wydawnictwie nie zamieściła ani jednego zdania. A jeśli już, to obalając wszelkie mity i fałszerstwa w oparciu o realne i niezbite dowody.  Wcale ich nie brakuje, trzeba wiedzieć tylko gdzie po nie sięgać.

Traf chciał, że jednocześnie z lekturą „Pomyślnej porażki…”, tłumaczyłam na język polski przemówienie Władimira Putina na corocznym spotkaniu klubu dyskusyjnego „Wałdaj” i dyskusję z nim, a także czytałam relację z posiedzenia Komisji ds. praw człowieka przy prezydencie Federacji Rosyjskiej z udziałem Putina. I parę innych wypowiedzi prezydenta Rosji dot. m.in. Krymu.

Czytając te stenogramy, jak i inne tutaj niewymieniane, mogę sobie wyrobić jakiś pogląd na temat polityki wewnętrznej czy zagranicznej, prowadzonej przez Kreml, bez dorabiania do tego jakieś ideologii wyciąganej jak królik – z kapelusza, pod z góry założoną tezę o wyższości cywilizacji zachodniej nad Rosją, jak to czynią w większości autorzy „Pomyślnej porażki…”, analizując sytuację w Rosji „po Krymie”. 

Przy okazji wyjazdów do Rosji mam wiele okazji skonfrontować tego typu dokumenty z rosyjską rzeczywistością.  

Tak właśnie robiłam podczas wrześniowej wyprawy na rosyjski północny Kaukaz, mając ze sobą stenogram z lipcowych obrad Komisji ds. narodowościowych i etnicznych, działającej przy prezydencie Federacji Rosyjskiej. Z jednej strony oficjalne dokumenty, Strategia polityki narodowościowej w Rosji oraz uwagi wniesione przez członków komisji i zaproszonych gości – z drugiej strony zaobserwowane realia Kraju Stawropolskiego, Osetii Północnej czy Czeczenii, rozmowy z mieszkańcami tych obszarów, z naukowcami, władzami szczebli regionalnych, organizacjami społecznymi a nawet z kaukaską Polonią,a także - lektury tamtejszych gazet, możliwość oglądania produkcji telewizyjnych, rozmowy z tamtejszymi dziennikarzami.

Na tej podstawie mam, jako takie pojęcie, jak ta polityka narodowościowa wygląda w Rosji na obszarach dosyć trudnych pod względem społecznym i politycznym. Opisując ją i analizując - nie muszę powoływać się na opinie jakiegoś specjalisty z Oxfordu i czy amerykańskiego uniwersytetu w Pittsburgu.

Takiego spojrzenia generalnie u autorów, poza sporadycznymi wyjątkami, we wspominanej publikacji nie ma. Zresztą nie ma jej u bardzo wielu zachodnich analityków czy politologów europejskich, zajmujących się zawodowo Rosją.  
Dyskusja o publikacji zgromadziła ok. 50 osób
Drugą cechą, jaka rzuciła mi się w oczy, to wielki relatywizm ocen tych samych zjawisk, zwłaszcza w kontekście prawa międzynarodowego. I to, co robiły USA państwom trzecim, przy wielce pozytywnej ocenie Zachodu, w identycznym przypadku w wykonaniu Rosji - jest uznawane za skandaliczne naruszanie prawa międzynarodowego.  I chociaż skutki działań USA są tragiczne dla milionów ludzi, niosące im ruinę i śmierć, a działania Rosji są bez żadnych szkód społecznych i konstruktywne – ocena Zachodu wobec Rosji - jest bardzo negatywna. Nie ma obiektywnego spojrzenia, nie ma obiektywnego traktowania międzynarodowej jurysdykcji. Nikt nawet nie próbuje zrozumieć i wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. I jeżeli Putin w swoich publicznych wystąpieniach, nazywając rzecz po imieniu, piętnuje takie zachowania, jako podważające ład na świecie i zagrażające globalnemu bezpieczeństwu, przypina mu się i Rosji - łatkę „antyamerykanizmu”.  

Trzecią cechą, jaka dostrzegłam – to brak samodzielnego, elastycznego myślenia. Jest przyjęta dosyć absurdalna teza wobec działań Rosji pod przywództwem Władimira Putina, której nikt racjonalnie nie weryfikuje i gdy pojawiają się takie wydarzenia, jak na Krymie, do przyjętej znacznie wcześniej tezy, dopasowuje się ocenę wydarzeń, nie wnikając w ich sedno i rzeczywiste przyczyny. 
W ten sposób nakręca się spirala absurdów, których w końcu nikt nie rozumie i nikt nad nimi już nie panuje. Nikt też na dręczące pytania związane z Kremlem i Krymem, nie szuka bezpośredniej odpowiedzi u głównego lokatora Kremla, a przecież istnieje możliwość zadawania mu pytań, nawet drogą elektroniczną, można też oficjalnie, przez rosyjskie ambasady, itp. 
Generalnie, autorzy analiz i ocen, wchodzą z upodobaniem w głowę Putina i zapewniają, że doskonale wiedzą, co myśli i czuje prezydent Rosji, znają motywy jego postępowania. 

Taka postawa autorów ogranicza pole polemiki, bowiem prerogatywy boskie, jakie sobie przypisali, nie podlegają dyskusji, tak samo jak dogmaty o Rosji "po Krymie", wokół których oscylują oceny i opinie 16- tu autorów najnowszej publikacji Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i (nie)Porozumienia.    
______________________________
[1] -  http://cprdip.pl/assets/media/Wydawnictwa/A_successful_failure_Russia_after_Crimea.pdf