Na coroczną spowiedź MZS o minionym
roku w polskiej dyplomacji i planach rządu w polityce zagranicznej warto jednak
spojrzeć przez pryzmat stosunku rządu do Rosji. Witold Waszczykowski w tej
materii popisywał się brakiem racjonalnego myślenia, logiki i znajomości
faktów. Był to pokaz
skrajnej niekompetencji.
Rok
2016 upływał dla Polski, wg MZS, pod znakiem trzech kryzysów – bezpieczeństwa i
sąsiedztwa oraz europejskiego. Znalazły się one „w centrum polityki
międzynarodowej w Europie”, tworząc „wyjątkowo złożoną i mało sprzyjającą
interesom polskim sytuację.” Dwa pierwsze kryzysy, jak wynika z expose, są
efektem działań Rosji i Polska musiała się przed nimi zdecydowanie bronić.
ROSJA
ZAGRAŻA, AMERYKANIE - OBRONIĄ
Dla
rządu polityka bezpieczeństwa była i będzie „nadrzędnym priorytetem polskiej
polityki zagranicznej”, a bezpieczeństwu Polski i jej sąsiadom zagraża Rosja.
„Z
niepokojem obserwujemy agresywną politykę Federacji Rosyjskiej w Europie
Wschodniej”, przekonywał szef MSZ. „Na Ukrainie już trzeci rok trwa podsycany
przez nią konflikt wojenny”, wyjaśniał
parlamentarzystom minister Waszczykowski.
Jest
to kuriozalne stwierdzenie. Rząd USA jawnie przyznał się do zorganizowania i
finansowania przewrotu na Ukrainie. Szef dyplomacji zapomniał, że to w polskim MSZ
kreowano europejską politykę wschodnią w odniesieniu do Ukrainy i że to Polska
ma swój realny udział w wywołaniu wojny domowej w przygranicznym kraju. Zapomniał
też minister Waszczykowski, że to kijowskie władze do pacyfikacji ludności
wschodniej Ukrainy, której trzon stanowią etniczni Rosjanie, skierowały wojsko.
A Polska, jak przyznał w expose, szkoli „żołnierzy ukraińskich na poligonie w
Jaworowie, wspólnie z m.in. ze Stanami Zjednoczonymi i Kanadą”.
Szef
MSZ uważa, że podstawą pokojowego rozwiązanie ukraińskiego konfliktu jest pełne
„zrealizowanie Porozumień Mińskich”, pomijając milczeniem, że akurat to Rosja
była inicjatorem tych porozumień.
I
kto podsyca tu konflikt wojenny, kto jest rzeczywistym agresorem? Rosja?!
„Przy okazji decyzji Rosji o wycofaniu się z
porozumienia z USA o utylizacji plutonu mogliśmy poznać rosyjskie ambicje
dotyczące Europy Wschodniej i Środkowej”, dowodził szef MSZ, „takie,
jak faktyczne wycofanie się NATO z całego regionu, czy przekształcenie
kilkunastu państw zamieszkanych przez dziesiątki milionów ludzi w szarą strefę,
skazaną na niestabilność i niepewność”. Polska „nie zaakceptuje takiej wizji ładu
politycznego w Europie, nie
przystanie na dzielenie naszego kontynentu na strefy wpływów. Nigdy więcej
Monachium i Jałty”.
Jest
to karkołomna konstrukcja myślowa ministra Waszczykowskiego, z logiką niemającą
nic wspólnego. Jak sam stwierdził, Polska całkowicie polega na USA i bez amerykańskiej
armii, polskie władze nie widzą bezpieczeństwa kraju. „W połowie stycznia tego
roku pierwsze pododdziały amerykańskie dotarły do naszego kraju”, informował. „Amerykańskie
siły zbrojne stają się coraz bardziej znaczącym czynnikiem bezpieczeństwa
Europy Środkowej”, dodał. „W 2017 r. utrzymamy działania zmierzające do
zwiększenia ich obecności w Polsce. Obejmą one budowę bazy tarczy
antyrakietowej w Redzikowie, organizację ćwiczeń z udziałem brygady pancernej,
która przybywa właśnie do Polski, a także pododdziału amerykańskich sił
powietrznych stacjonujących w Łasku i Powidzu”.
Więc jak jest z tym zażegnywaniem się od
„stref wpływów”?
Przy takiej amerykanizacji polskiej polityki
bezpieczeństwa, nie można na serio traktować deklaracji, że Polska nie godzi
się z dzieleniem Europy na strefy wpływu! Nie tylko się godzi, lecz o nie
usilnie zabiega!
Z eksklawą kaliningradzką polski MSZ też ma
problemy. Nie tylko w nazewnictwie. Wg szefa MSZ „trwa dalsza militaryzacja Obwodu Królewieckiego, obejmująca
rozmieszczanie nowych rodzajów uzbrojenia, m.in. rakiet średniego zasięgu
zdolnych do przenoszenia ładunków nuklearnych”. Niepokój ministra wzbudza
rozbudowa „Zachodniego
Okręgu Wojskowego, który w 2016 r. wzbogacił się o trzy nowe dywizje”.
Dla ministra „stabilizacja sąsiedztwa i
szerzej – sąsiedztwa europejskiego jest dla Polski zadaniem o kluczowym znaczeniu”
i w ramach tej „stabilizacji” Polacy i Amerykanie, latem ub. roku zorganizowali
w pobliżu Obwodu Kaliningradzkiego wielkie manewry „Anakonda”, obfitujące niebezpiecznymi
prowokacjami ze strony polskich i amerykańskich wojsk.
Co to ma wspólnego ze stabilizacją
bezpieczeństwa w tym przygranicznym regionie? Nic nie ma….
WSPÓŁPRACA
Z ROSJĄ NA POLSKICH WARUNKACH
Minister Waszczykowski jawnie przyznaje, że na
stosunki z Rosją patrzy przez Ukrainę, „polityka wobec Federacji Rosyjskiej
jest, niestety, uwarunkowana agresywnymi działaniami rosyjskimi w Europie
Wschodniej”. Nie mniej jednak, rząd dostrzega „potrzebę dialogu” i deklaruję
podjęcie kroków na rzecz „rozwoju dialogu społecznego, kontaktów
międzyludzkich, współpracy kulturalnej i odbudowy dwustronnych relacji
gospodarczych”.
Tę deklarację MSZ również trudno traktować
poważnie. Ma się ona nijak do rzeczywistości.
W ramach rozwoju „dialogu społecznego” i
„kontaktów międzyludzkich” oraz „relacji gospodarczych” z Rosją, latem ub. roku
MSZ …zablokował między Polską a Obwodem Kaliningradzkim przygraniczny ruch
bezwizowy.
Na forum międzynarodowym, rząd zwraca uwagę, „na
niepokojącą sytuację praw człowieka na Krymie, w tym sytuację mniejszości
religijnych i etnicznych, zwłaszcza Tatarów krymskich”.
Nikt
z polskiego MSZ na Krymie nie był. Nie ma zielonego pojęcia o sytuacji
społecznej na półwyspie i nie dostrzega, że autentyczni Tatarzy mieszkający na
Krymie mają odmienne zdanie, niż lansowane w MSZ opinie płynące z …Kijowa.
I
chociaż, ustami swego szefa dyplomacji polski rząd zapewnia, że podstawą
porządku politycznego w Europie Wschodniej jest „wyłącznie suwerenny wybór
własnej drogi rozwoju przez każde ze społeczeństw”, to suwerenny wybór
mieszkańców Krymu - inkorporacji z Rosją - jest już negowany.
Co
nie przeszkadza polskim władzom, jak zapewnia MSZ, popierać włączenie w
struktury UE - Kosowa, państewka wydzielonego z Serbii dla potrzeb
amerykańskiej bazy wojskowej „Bondsteel”, decyzją …lokalnego, prowincjonalnego
parlamentu!
W
ramach deklarowanej „poprawy” relacji polsko-rosyjskich zmieniono skład, Rady „Centrum
Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia”, powołując do niej czołówkę polskich
rusofobów, m.in.: „sowietologa” z UJ, prof. Andrzeja Nowaka, dr Sławomira
Dębskiego, publicznie sygnalizujących nienawiść do Rosji dziennikarzy: red.
Marię Przełomiec (TVP) i dr Andrzeja Grajewskiego („Gość Niedzielny”). MSZ
pracuje też nad wznowieniem prac Polsko – Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Sądząc
po zmianach w Centrum, to będzie to raczej grupa mnożąca problemy trudne do
rozwiązania.
W
ramach wznowienia współpracy gospodarczej z Rosją, minister Waszczykowski
wspomniał o polskiej polityce energetycznej, która jest nastawiona
konfrontacyjnie wobec Rosji na polu dystrybucji nośników energii. Przeciwwagą
dla rosyjskiego gazu dla Europy, ma być polska dystrybucja gazu z norweskich
złóż na Morzu Północnym i związane z nim „projekty inwestycyjne służące wzmocnieniu
niezależności energetycznej, zwłaszcza gazociąg Baltic Pipe”. Polska, wg MSZ,
oczekuje od UE, wsparcia tych pomysłów, a „niedominującego dostawcy, jak w
przypadku gazociągu Nord Stream 2”.
Minister
Waszczykowski pomija milczeniem, że budowa gazociągu Baltic Pipe będzie
wymagała położenia go nad istniejącym już gazociągiem rosyjsko-niemieckim Nord
Stream, na co zgody nikt nie udzieli.
Nie
zabrakło w expose wzmianki o wraku rozbitego pod Smoleńskiem „tupolewa” z
żądaniem jego zwrotu i zapowiedzią złożenia „skargi w sprawie rosyjskiego
śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej do Międzynarodowego Trybunału
Sprawiedliwości w Hadze”. O tym, że jest niemożliwe, bo Trybunał taki spraw nie
rozsądza, minister Waszczykowski nie wspomniał.
TRÓJMORSKA POLITYKA
WSCHODNIA
Novum
w expose szefa polskiej dyplomacji jest rozszerzenie polskiej polityki
wschodniej i bezpieczeństwa, prowadzonych jednoznacznie w konotacji
antyrosyjskiej, o region tzw. „trójmorza”, obejmujący zasięgiem regiony Morza
Bałtyckiego, Czarnego i Adriatyku. Stąd też planowana jest wzmożona aktywność
dyplomatyczna w tamtych stronach, pojawią się tam polskie okręty wojenne i polskie
wojsko na manewrach. „Działamy na rzecz wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu
nie tylko w regionie Morza Bałtyckiego, lecz także w basenie Morza Czarnego”,
zapewniał parlamentarzystów szef MSZ.
REASUMUJĄC
Rząd
poprawę relacji polsko-rosyjskich widzi w mnożeniu konfliktów, sytuacji
drażliwych i prowokacyjnych oraz w stawianiu żądań niemożliwych do realizacji.
W ciągu minionego roku zamarły rządowe
instytucje powołane do ich naprawy, lub ich kierowanie przekazano w ręce
skrajnych rusofobów. Oficjalnej wymiany kulturalnej czy młodzieżowej
praktycznie – nie ma. Nadal są dewastowane groby i pomniki związane z Armią
Radziecką. W publicznych mediach powielane są szkalujące materiały o Rosji,
Rosjanach i prezydencie Putinie. W księgarniach króluje literatura dot. spraw
polsko-rosyjskich, niewiele mającą wspólnego z rzetelnością historyczną. Okres
PRL przez rządzących nazywany jest „sowiecką” okupacją i taki przekaz trafia do
młodego pokolenia Polaków.
Ma rację minister Waszczykowski, że „do tanga
trzeba dwojga”, tyle, że polskie władze tego polsko-rosyjskiego tanga wcale nie
chcą zatańczyć.
Artykuł opublikowany
14 lutego 2017
SPUTNIK POLSKA / MAI Russia Today (Rosja)
Bardzo merytorycznie napisane. Będę tu z pewnością zaglądał częściej, a jestem tu po raz pierwszy. Co do samego tematu posta: Myślę, że minister Waszczykowski jest jednym z najgorszych ministrów spraw zagranicznych, co w połączeniu z osobą ministra obrony -Antoniego Macierewicza daje nam istną mieszankę wybuchową. Nie chodzi tu nawet o "drobiazgi" takie jak np. San Escobar, bo były minister spr. zagr.R.Sikorski też zaliczał wpadki, ale o kompetencje, wiedzę i ogólne rozeznanie w temacie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że z pewnym opóźnieniem opublikowałam Pana komentarz, ale bawiłam cały ubiegły tydzień w Rosji, w Kaliningradzie i nie sprawdzałam bieżącej poczty.
UsuńCieszę się,że będzie Pan tu częściej zaglądał.
Dziękuję za pozdrowienia,
z wyrazami sympatii
Red. Zofia Bąbczyńska-Jelonek