Z inicjatywy strony amerykańskiej,
odbyła się rozmowa telefoniczna premiera Donalda Tuska z wiceprezydentem Stanów
Zjednoczonych Joe Bidenem – podała na początku tygodnia kancelaria
polskiego premiera - Wiceprezydent Biden przedstawił
aktualną sytuację polityczną w kontekście użycia broni chemicznej w Syrii oraz
działania, jakie administracja amerykańska planuje podjąć w porozumieniu ze
społecznością międzynarodową. Donald Tusk stanowczo potępił użycie broni
chemicznej. Pozytywnie ocenił też inicjatywę państw - sygnatariuszy
oświadczenia potępiającego użycie broni chemicznej i zapowiedział poparcie
Polski dla tego dokumentu. Jednocześnie premier poinformował stronę
amerykańską, że Polska nie będzie brała bezpośredniego udziału w ewentualnej
akcji militarnej.
W
Polsce panuje pewien ledwo skrywany dualizm w prowadzeniu polityki
zagranicznej, a osią niezgody jest stosunek Polski do Rosji. Inne stanowiska
reprezentuje premier polskiego rządu, inne szef polskiej dyplomacji. Premier
odcina się od wszelkich działań militarnych USA wobec Syrii i stoi na
stanowisku zbliżonym do rosyjskiego, tj. za pokojowym, dyplomatycznym
rozwiązywaniem problemów syryjskich. Minister Sikorski stara się wspierać
sekretarza Johna Kerry, zwolennika inwazji USA na Syrię, co było widać podczas
spotkania szefów dyplomacji UE i USA w Wilnie. Ministrowi Sikorskiemu pomagali
koledzy ze Szwecji i Niemiec z mizernym skutkiem. Unia jest podzielona ocenami
wydarzeń w Syrii, liderzy UE i NATO nie są zainteresowani inwazją militarną.
Wielka Brytania zamknęła swoje bazy dla wojsk USA, po raz pierwszy od czasów II
wojny światowej.
Telefon
wiceprezydenta USA do polskiego premiera był gestem rozpaczy, zapewne
inspirowanym przez sekretarza Kerry po konsultacjach z ministrem Sikorskim w
Wilnie. Premier Tusk nie udzielił poparcia dla polskiego udziału w interwencji
militarnej.
Dokument przyjęty w Wilnie jednak poparł, uznając enigmatyczne racje USA twierdzące, że cywilną ludność wytruł syryjski rząd, na co brak dowodów i o czym publicznie mówili nawet najbliżsi doradcy prezydenta Obamy. Donald Tusk uwierzył wiceprezydentowi USA na słowo.
Dokument przyjęty w Wilnie jednak poparł, uznając enigmatyczne racje USA twierdzące, że cywilną ludność wytruł syryjski rząd, na co brak dowodów i o czym publicznie mówili nawet najbliżsi doradcy prezydenta Obamy. Donald Tusk uwierzył wiceprezydentowi USA na słowo.
Podczas
gorącej linii USA-Polska, Rosja w porozumieniu z rządem Syrii, zaproponowała
przejęcie międzynarodowego nadzoru nad syryjską bronią chemiczną. Zapanowała
konsternacja.
Można przyjąć, że minister Sikorski wraz ze swoimi protektorami z USA wystawił polskiego premiera do wiatru. Teraz minister Sikorski wmawia, że Rosja posłuchała jego rad i przejęła odpowiedzialność za arsenały broni rządu syryjskiego. Pracy rosyjskiej dyplomacji nie dostrzega.
Można przyjąć, że minister Sikorski wraz ze swoimi protektorami z USA wystawił polskiego premiera do wiatru. Teraz minister Sikorski wmawia, że Rosja posłuchała jego rad i przejęła odpowiedzialność za arsenały broni rządu syryjskiego. Pracy rosyjskiej dyplomacji nie dostrzega.
Analogiczną
sytuację przeżywał świat w 1958 r.
Afryka
północna wrzała, świat arabski zrzucał jarzmo kolonializmu. Mocarstwa na
opuszczonych przyczółkach walczyły o wpływy: USA - militarnie, w oparciu o doktrynę „E” -
zmodyfikowaną przez Eisenhowera doktrynę Tumana, leżącą u podstawy jej zimnowojennej
polityki zagranicznej, ZSRR - dyplomatycznie.
Przewaga była po stronie ZSRR. Wojska USA operowały nie tylko na Morzu
Śródziemnym, ale na Pacyfiku i u wybrzeży Chin.
Na tej dosyć enigmatycznej podstawie USA dwukrotnie próbowały obalić rząd syryjski, przeprowadziły kilka akcji bojowych na Morzu Śródziemnym, by zastraszyć siły antyrządowe w Jordanii i Libanie, wysłały żołnierzy do Libanu i spiskowały w celu obalenia lub zamordowania egipskiego przywódcy Nasera. Z powodu konfliktów między Tajwanem a Chinami, USA rozważały użycie broni jądrowej wobec Chin. Wojska radzieckie postawiono pod broń. Nad światem zawisła groźba III wojny światowej.
Na tej dosyć enigmatycznej podstawie USA dwukrotnie próbowały obalić rząd syryjski, przeprowadziły kilka akcji bojowych na Morzu Śródziemnym, by zastraszyć siły antyrządowe w Jordanii i Libanie, wysłały żołnierzy do Libanu i spiskowały w celu obalenia lub zamordowania egipskiego przywódcy Nasera. Z powodu konfliktów między Tajwanem a Chinami, USA rozważały użycie broni jądrowej wobec Chin. Wojska radzieckie postawiono pod broń. Nad światem zawisła groźba III wojny światowej.
Jest jednak pewna różnica w tym, co działo się 55 lat temu, w na
przełomie lata i jesieni 1958r., a rokiem 2013r.
Doba
Internetu i nowoczesnych technik komunikacji spowodowała, że wiele informacji,
dawniej pilnie strzeżonych i tajnych wychodzi na jaw. Światowa opinia publiczna
potępia pomysły interwencji zbrojnej w Syrii - od papieża, po licznych
ekspertów, nawet z najbliższego otoczenia prezydenta Obamy. Racje Rosji są
coraz bardziej niepodważalne, USA coraz bardziej – wątpliwe.
Zachowanie
Johna Kerry staje się coraz bardziej nonsensowne. Jego wypowiedzi stawiają USA
w coraz gorszym świetle, jak informacja o opłaceniu działań wojennych USA w
Syrii z kasy …Arabii Saudyjskiej. To wszystko postawiło prezydenta USA w
dwuznacznej sytuacji. Ameryka jawi się, jako najemnik wynajmowany do zabijania.
Tymczasem
dyplomacja rosyjska odnotowuje spektakularne sukcesy. Rosja z powodzeniem
buduje wizerunek mocarstwa dążącego do pokojowego rozwiązania konfliktu i
skutecznie rozgrywającego tę arcytrudna partię na politycznej szachownicy świata.
Próby
przeszczepienia znowelizowanej doktryny „E” na grunt Europy nie przynoszą USA
spodziewanych efektów, choć wykreowały w Unii spore grono admiratorów tzw.
polityki transatlantyckiej wobec Rosji. Nawet w Polsce.
Internetowa redakcji polska radia "Głos Rosji"
opublikowano 11 wrzesnia 2013 r.
Media trąbią że Radek zamierza się się ubiegać o stanowisko sekretarza generalnego NATO.
OdpowiedzUsuńPodobno ma duże szanse.
Ciekawe czy Rosjanie będą chcieli rozmawiać z takim sekretarzem.
Minister Radek nie ma żadnych szans bo jest konfliktogenny, skostniałym rusofobem i rozpętałby na życzenie USA III wojne światową. Takiego nikt nie chce. To nie pierwsza jego próba "przejęcia" NATO. On dziala na zamowienie, okreslonego lobby w USA. Poprzednia się nie powiodła, mimo poparzia Amerykanów.
OdpowiedzUsuńNastępne też się nie powiodą, mam taka nadzieje. Minister Radek mniema, że jak USA się wycofaja z Afganistanu, upadnie bariera , jaka był jego udzial w wojnach afgańskich po stronei talibów. Zapomina, ze jgo organiczna alergia na Rosję, nie daje mu szans na szefowanie w NATO. Poza tym ten blamaż o jego udziałe w zażegnaniu agresji USA na Syrię, podpisywanie się pod cudze dokonania - nie dają mu większych szans.
To w moim odczuciu to dość jednak prymitywny bufon o wybujałym ego z protektorami w USA.
Ale to za mało na szefostwo w NATO.
Też się zgadzam, że Radek to "prymitywny bufon o wybujałym ego", który przynosi tylko wstyd i zażenowanie, zamiast poważnej polityki.
OdpowiedzUsuńRadek ma także swoich wielbicieli.
OdpowiedzUsuńEuroposeł Siwiec chwali min. Sikorskiego.
Za to że wskazał palcem Rosjan jako winowajców za problem z syryjską bronią chemiczną.
A kto wg Siwca jest winien, ze Izrael ma taka broń? I dlaczego minister Radek nie wskazał palcen na Izrael?
OdpowiedzUsuńA kto jest winiem, ze Polska ma problemy z rakietami GROM i były wystzrelone przez reżim Saakaszwilego na stolice Ostii południowej, zgineli ludzier, oberweala nawet siedziba OBWE? Przecież na dotawy broni do Gruzji było wtedy embargo!
Siwiec jest wściekły na Rosję, bo mu miesza szyki na Ukrainie.
Kałach Radka w Afganistanie zapewen też był pochodzenia rosyjskiego (Radek z dumą prezentuje się z nim na jednym ze zdjęć, przebrany za mudżahedina).
OdpowiedzUsuńRuski kałach w rękach Radka to podjrzana sprawa.