18 września 2014

Medialny kac ukraiński


Media w Polsce, ale także i liczne na Zachodzie nie bardzo mogą się pozbierać po ostatnich wydarzeniach na Ukrainie.
Najpierw dostały mentalnego kociokwiku z powodu wymuszonego przez prezydenta Putina na prezydencie Poroszence - rozejmu między walczącymi stronami w wojnie domowej. Nieco wcześniej dostawały histerii z powodów rosyjskich konwojów z pomocą humanitarna dla wschodnich regionów Ukrainy.

Putin - gołąbkiem pokoju? To było już za wiele dla mediów, które od miesięcy uprawiały na kanwie wydarzeń ukraińskich antyrosyjską propagandę, wmawiając światu, iż to Rosja napadła na Ukrainę, że ”zielone ludziki” walczą z „terrorystami” ramię w ramię przeciwko „europejskim” i „demokratycznym” władzom z Kijowa.
Potem dobiło je podpisanie układu stowarzyszeniowego z UE na warunkach, o jakie zabiegał wygnany z Ukrainy prezydent Janukowicz. W międzyczasie szczyt NATO nie spełnił oczekiwań Kijowa i armia Ukrainy nie dostała upragnionej broni i wojskowego wyposażenia ofensywnego.

Cała misternie utkana i sterowana rewolta na kijowskim Majdanie straciła sens.

Na dodatek kruchy rozejm w wojnie domowej, wymuszony przez Rosję na Ukrainie - jawnie wspiera Angela Merkel i Komisja Europejska. Unia Europejska, a właściwie Niemcy razem z Rosją - nałożyły nowym władzom Ukrainy pewnego rodzaju kaganiec.   

Media szaleją nie tylko w Polsce, w Niemczech też nie bardzo dają sobie radę z interpretacją wydarzeń.  I lamentują, „Ukraina została zdradzona”, „Krew na Majdanie przelana na próżno”, „Unia boi się Putina”.

Po donosach niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung" o rozmowie ustępującego szefa KE Jose Manuela Barroso z prezydentem Poroszenko, media uderzyły w kolejny alarm i ogłosiły, że … Putin planował inwazję na unijne państwa wschodnioeuropejskie.
Ów plan nakreślił ponoć sam Putin zwracając się do prezydenta Poroszenki słowami: "Gdybym chciał, rosyjskie oddziały mogłyby w ciągu dwóch dni być nie tylko w Kijowie, ale także w Rydze, Wilnie, Tallinie, Warszawie lub Bukareszcie".

Osobiście nie widzę w tym stwierdzeniu prezydenta Rosji żadnych planów inwazji, jak alarmują polskie i zachodnie media, ale potwierdzenie faktu o wielkiej sprawności i mobilności rosyjskich sił zbrojnych, doskonalonych i modernizowanych pod okiem gen. Siergieja Szojgu. 
O tym, że Rosjanie są w stanie przerzucić swoje wojska, i to w znacznej ilości, wraz z całym niezbędnym wyposażeniem w ciągu 48 godz. na bardzo duże odległości, wiadomo od dawna, bo to nieustannie ćwiczą i wcale się z tym nie ukrywają. Wszelkie tego typu manewry sił zbrojnych Rosji są podawane do publicznej wiadomości. Mają Rosjanie w swoich siłach zbrojnych specjalne, elitarne jednostki szybkiego reagowania, skoordynowany system dowodzenia i logistyki, oraz ustalone procedury.
Niemniej jednak media ogłosiły alert i ogłosiły stan najwyższego zagrożenia dla Unii Europejskiej. Aż Komisja Europejska musiała zająć stanowisko i wylać kubeł zimnej wody na rozpalone do białości głowy w niektórych redakcjach.
Oświadczyła, że nie zamierza komentować doniesień prasy, jakoby prezydent Rosji Władimir Putin w trakcie rozmowy z ukraińskim prezydentem Petrem Poroszenką groził krajom NATO i UE inwazją. - Nie będziemy prowadzić dyplomacji za pośrednictwem mediów ani dyskutować o poufnych rozmowach - powiedziała rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen. - Dla UE i Komisji Europejskiej liczy się to, aby przyczynić się do trwałego pokoju, stabilności i dobrobytu na Ukrainie (...) Na tym się koncentrujemy, a nie na poufnych rozmowach, opisanych w prasie sposób wyrwany z kontekstu - dodała.
Nieoficjalnie w Komisji Europejskiej stwierdzono, że tymi słowami rosyjski prezydent obalał zarzut, iż jego celem była inwazja na Ukrainę czy wschodnioeuropejskie kraje UE, bo gdyby naprawdę chciał je zaatakować, to w ciągu dwóch dni rosyjskie wojska dotarłyby do stolic tych państw.
Wg KE interpretacja słów Putina przez media jest błędna.
No i teraz media mają moralnego kaca. Bo kubeł zimnej wody z KE jest wymowny.

Gdyby media zamiast uprawiać propagandę pod dyktando władz Kijowa, USA i państw totumfackich wobec Amerykanów, zajęły się rzetelnym dziennikarstwem i raczyły zauważyć, jaki wielki wysiłek włożyła Rosja, a ostatnio i Niemcy, by wygaszać wojnę na Ukrainie i posprzątać w UE, to, co w niej m.in. Polska i inne pro-amerykańsko nastawione państwa unijne i ich rządy narozrabiały – to by nie kreowały wyimaginowanych zagrożeń w Europie, nie straszyły ludzi, nie hołdowały rusofobii, nie budziły ksenofobii i ducha nacjonalizmów, nie faworyzowały neofaszystowskich postaw.
Europejscy politycy, którzy wykreowali wojnę na Ukrainie – odchodzą w polityczny niebyt, lub dostają kopniaka w górę na prestiżowe, ale nie decyzyjne stanowiska. Tak jest w Polsce, w Komisji Europejskiej, tak jest w NATO. Na to też polska żurnalistyka powinna zwrócić uwagę.
Jeśli w dziennikarstwie zamiast wiedzy jest bezzasadna wiara w pomówienia i kłamstwa, zamiast bezstronnej prezentacji faktów – propaganda, to w efekcie, prędzej czy później, nadejdzie kac, niesmak i zażenowanie.

10 komentarzy:

  1. Sądzę,że sporo wody jeszcze upłynie,zanim nasze mendia zrozumieją iż wpadły w g.. z którego b.trudno będzie wycofać się z twarzą.A już prawdziwa tragedia to hejterzy.Ale jak to mówią ch..z nimi.Co jednak mają powiedzieć takie Sariusze czy Kowale?Telewizje prawdopodobnie już dawno przywykły do tego,że w powszechnej opinii ich wiarygodność ratują pogodynki.Więc zamiast Putina i zielonych ludzików będziemy mieli dżihad.Najgorzej jednak będą mieli zwykli Polacy,gdyż to na nich skrupi się nienawiść Ukraińców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie pani pisze ale to nie pokrywa się z tym co czytałem w NYT. A tam stoi napisane, ze Putin rzekł był do Barosso: "Gdybym chciał mógłbym byś w Kijowie w dwa tygodnie". Rzekł w odpowiedzi na pytanie Barosso czy rosyjskie wojska przekroczyły granicę Ukrainy.
    Putin nikomu nie grozi. On tylko wskazuje iż ma tyle siły, że gdyby jedynie zechciał to mógłby być w Kijowie i nie tylko.
    To się nazywa buta.... wyniosłość i pycha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co pisze NYT nie zawsze ma pokrycie w prawdzie, w tym wypadku z oświadczeniem KE. Skoro w 48 godz. armia rosyjska może pokonać odległości circa ...4 - 6 tys. km, a to ćwiczy właśnie na dalekim wschodzie Rosji , to dwa dni na przerzucenie wojsk do Kijowa to raczej "pestka", bo ileż jest np. km od granicy Białorusi do Kijowa? Albo do Warszawy?
      A Białoruś to kraj związkowy z Rosją i Rosja ma tam swoje wojska.
      W Kaliningradzie też są garnizony armii rosyjskiej, ile czasu zajmie im dotarcie np. do Gdańska czy Warszawy? 2 tygodnie?
      W nowojorskiej gazecie raczej są kłopoty nie tylko z geografią, ale i z myśleniem.
      Informacje o rozmowie Barroso i Putina podała niemiecka gazeta, widać w USA jest kiepsko z jęz. niemieckim.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    3. Anonimie,
      w tym blogu nie ma pomówień i insynuacji.
      Jeżeli cokolwiek zarzucasz prezydentowi Rosji - to przedstaw rzetelne i konkretne dowody, że stawiane mu zarzuty są zasadne.
      Jest tu żelazna zasada - stawiasz określoną tezę i przytacza dowód, że jest słuszna.
      W każdym innym przypadku - komentarz wyląduje w koszu.
      Co do rozmowy Barroso i Poroszenki - w prawidłowej wersji przytaczały je niemieckie media i Komisja Europejska.

      Usuń
    4. Ma pani rację. Putin jest dobroczyńcą. Gdyby zechciał połknąłby te nadbałtyckie karły, Ukrainę, Polskę a nawet Rumunię w ciagu 48 godzin. Powinniśmy dziekować wielkiemu Władimirowi Władimirowiczowi za okazywaną nam łaskę i przychylność

      Usuń
  3. Piękne, wczorajsze zwycięstwo polskich siatkarzy i można by być bardzo dumnym, gdyby nie pewne wcześniejsze wydarzenia. Otóż podczas meczu Polska - Rosja, znaczna część polskich kibiców wygwizdała rosyjski hymn państwowy. Inni bili tym gwizdającym brawo.
    Takie zachowanie uważam za przejaw buractwa i chamstwa. To bardzo źle świadczy o Polsce i Polakach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Zofio, obiecała pani linki do tajnych depesz i nic. Co się stało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak skończę pisać materiał o ambasadorze Johnie Tefft, to będą linki. Pracuje nad nim.
      Obiecałam linki do depesz, na które się będę powoływała w konkretnym artykule i to będą.
      Ale to chyba ja sama decyduję kiedy i co w tym blogu opublikuję.
      Natomiast nie mam zamiaru reagować na tego typu nalegania-zachcianki i wyręczać kogokolwiek w pracy, jak mu się spieszy.
      Podałam stronę na której są odtajnione depesze z ambasad USA, to proszę sobie poszukać, po nazwiskach, po dacie itp.
      To nic trudnego, skoro ja z tej metody korzystam od lat.
      Trochę wysiłku intelektualnego nie zaszkodzi.

      Usuń
  5. Dziękuje za rzadko spotykane słowa rozsądku w tej naszej zgniliźnie.
    Polecam:
    http://adnovum.neon24.pl/
    http://www.anna-news.info/
    Świeże informacje z drugiej strony.

    OdpowiedzUsuń