tag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post5127811540726104157..comments2024-01-20T21:59:28.822+01:00Comments on KWADRATURA KOŁA POLITYKI: Przyjaciele Szostakowicza w SzczecinieZofia Bąbczynska-Jelonekhttp://www.blogger.com/profile/12864415415078311577noreply@blogger.comBlogger10125tag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-21675181754801720512016-10-05T13:26:28.656+02:002016-10-05T13:26:28.656+02:00Nie chcę tu wychodzić na jakiegoś rzecznika instyt...Nie chcę tu wychodzić na jakiegoś rzecznika instytucji, bo związek z Filharmonią mam wyłącznie jako odbiorca koncertów. Ale jednak jestem w posiadaniu pięknie wydanego katalogu sezonu 2015/2016 w którym są wyłącznie koncerty organizowane przez Filharmonię.<br />Na stronie internetowej też wyraźny przedział między zasadniczą (bardzo ambitną) ofertą artystyczną a tzw. "koncertami zewnętrznymi", których nb. też nie ma się co wstydzić, bo to przeważnie dobrze artyści w swoim gatunku. Z informacją o koncercie Dody w Filharmonii się jeszcze nie zetknąłem...<br />Nie mam nic przeciwko orkiestrze dętej z Ząbkowic. Wprowadzenie na estrady filharmoniczne muzyki ludowej uważam za pomysł znakomity i wartościowy. Nie jestem fanem jazzu, ale, uważam, że np. sala kameralna FS jest bardzo dobrym miejscem na jazzowe koncerty. Serdecznie pozdrawiam i,kto wie, może do zobaczenia na widowni Filharmonii? Byłoby miło osobiście wymienić wrażenia i poglądy. Robert. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-34429689259290333542016-10-05T11:42:44.903+02:002016-10-05T11:42:44.903+02:00Panie Robercie,
w Filharmonii Berlińskiej, edukac...Panie Robercie, <br />w Filharmonii Berlińskiej, edukacja muzyczna jest prowadzona, ale są do tego odrębne afisze, programy, informacje....<br />Nie oczekuję, by nasza FS mierzyła się z berlińską, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by przejmowała od niej sprawdzone, dobre wzory. <br />Jako meloman mam pewne oczekiwanie, nie odbiegające w niczym od oczekiwań podobnych melomanów w Niemczech, Skandynawii czy Belgii. <br />Nie mam też nic przeciwko temu, by filharmonia zarabiała na swojej sali koncertowej, ale na Boga, nie mam zamiaru mieć tych informacji w programie filharmonicznym, bo od niego oczekuję zupełnie czegoś innego niż zawiadomienia że w jakiś dniu będą występy Dody z zespołem albo orkiestry dętej z Ząbkowic. <br />Filharmonia to jednak nie teatr muzyczny, to inna kategoria instytucji muzycznej i moje oczekiwania są na poziomie propozycji, jednak, filharmonii berlińskie, kopenhaskiej, itp.<br />Np. kocham dobry jazz, ale wolę go słuchać w kameralnych, a nie filharmonicznych warunkach , bo w takich powstawał. I dla mnie filharmonia, poza wykonaniem utworów jazzowych z użyciem zespołu o składzie symfonicznym - do prezentacji jazzu nie jest odpowiednim miejscem.<br />Zarząd filharmonii nawet z muzykologiem na czele, za przeproszeniem, nie ma żadnego wpływu na strojenie waltorni, ale dyrygent i koncertmistrz. Pani Serwa nie stanie za pulpitem i nie będzie godzinami ćwiczyła 7 taktów z Brahmsa, by dwie waltornie pokonały trudności. <br />Bergman oczekuje od zarządu, że jego polityka programowa będzie realizowana, że istnieje konsensus między możliwościami finansowymi a ambicjami artystycznymi. To nie pani muzykolog kształtuje filharmonie od strony repertuarowej, ale jej szef muzyczny. I to on de facto jest najważniejszą osobą w tej instytucji, reszta pracuje pod niego, a nie na odwrót.<br />Serdecznie pozdrawiam i dziękuje za przypomnienie o "Melodiach polskich" Weinberga, postaram się ich wysłuchać w Filharmonii.<br /><br />Zofia Bąbczynska-Jelonekhttps://www.blogger.com/profile/12864415415078311577noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-44929672343664428652016-10-05T08:33:58.591+02:002016-10-05T08:33:58.591+02:00Nie chciałbym przeciągać tej wymiany opinii wszak,...Nie chciałbym przeciągać tej wymiany opinii wszak, z tego co się zorientowałem, jesteśmy na Blogu polityczno-ekonomicznym a nie muzycznym. Niemniej dopowiem jeszcze swoje trzy gorsze. Zgadzam się, że afisze mają przede wszystkim porządnie informować o ofercie artystycznej a potem wyglądać. Rozumiem, że FS chce dobrze współpracować i promować studentów Akademii Sztuki, ale faktycznie meloman szukający informacji o koncercie może być zawiedziony.<br />Druga sprawa- edukacja. Ta oferta jest, moim zdaniem, w Filharmonii Szczecińskiej fantastyczna i często nowatorska. Wiem z pierwszej ręki ponieważ posyłamy tam swoje dzieci (4 i 10 lat). Nie zgodzę się wiec, że oferta edukacyjna "zaśmieca" ofertę muzyczną. <br />Berlin. Powiem, że to właściwie mój drugi melomański dom. Jeżdżę tam do filharmonii i teatrów operowych od dziecka :) Byłoby absurdem gdyby nasza filharmonia mierzyła się z Berlińską skoro nawet Narodowa nie ma na to szans. Raczej wolę, żeby nasza się czymś wyróżniała, by czasem i niemieccy melomani tu zaglądali (i zaglądają nawet z Berlina i Hamburga!). Podoba mi się, że FS otwiera się na różne obszary muzyki: nie tylko klasyka ale i jazz, muzyka źródeł, muzyka dawna, elektroniczne eksperymenty. Tzw. koncerty zewnętrzne to przecież standard na świecie - od Carnegie Hall po Filharmonię Berlińską. Dzięki wpływom z wynajmu Filharmonia zapewne może zapraszać gwiazdy jak Linus Roth, Aleksandra Kurzak czy Nemanja Radulovic...<br />Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że na poziom warsztatowy orkiestry odpowiada szef muzyczny i liderzy grup. Ale jednak zarząd ma na to duży wpływ. Rune Bergmann powiedział, że przyjął zaproszenie objęcia stanowiska I dyrygenta nie tylko ze względu na potencjał orkiestry ale także z uwagi na bardzo otwartą i kompetentną dyrekcję. Osobiście się cieszę, że po ekonomistce i lokalnym "kaowcu"/niespełnionym aktorze stanowisko dyrektora Filharmonii Szczecińskiej objęła muzykolożka z przygotowaniem i doświadczeniami menedżerskimi. Wreszcie wokół filharmonii pojawili się sponsorzy, wydawnictwa książkowe i fonograficzne.<br />Zauważyłem, że Mieczysław Wajnberg pojawi się jeszcze w repertuarze koncertu 21 października: "Melodie polskie" - suita na orkiestrę op.42.<br />Pozdrawiam i dziękuję za ciekawą wymianę zdań. Tak rzadko jest możliwość przeczytania czegoś o życiu muzycznym w Szczecinie...Robert Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-75604519334912969212016-10-04T20:28:48.860+02:002016-10-04T20:28:48.860+02:00Panie Robercie, nad "dęciakami" to nie ...Panie Robercie, nad "dęciakami" to nie dyrektor, de facto administracyjny pracuje, ale dyrektor artystyczny, więc jest to zadanie dla Rune Bergmana i koncertmistrzów. Nieżyjący już Krzyś Missona, krakowski dyrygent, znany zresztą z sal koncertowych Europy i świata, umiał sobie radzić z naszymi "dęciakami; i u niego rogi w Brahmsie chodziły jak w zegarku, bez kiksów czy nierównych wejść. On z nimi siedział na sali tak długo, aż wydobył z nich co chciał. Reszta orkiestry po próbie dawno w domu, a puzony czy rogi ćwiczą. <br />Ja to słuchałam na własne uczy, oglądałam na własne oczy własne oczy i doskonale wiem, jaka to tytaniczna praca dyrygenta.<br />Mnie ciekawi jedno, kłopoty z dętymi były od dawna, ale przez te dziesiątki lat ludzie się zmieniają, jedni nie żyją, przyszli nowi, są inni muzycy, w "dęciakach" nawet zagraniczni a problem ten sam. I kto tu winien? Szkoły muzyczne, dyrygenci?<br />Co do menedżerstwa nowego typu w kulturze pani Serwy nam wiele zastrzeżeń, generalnie można to określić "lekceważeniem melomana". Po raz kolejny afisze filharmoniczne są idiotycznie redagowane i konia z rzędem temu, kto z nich dowie się co będzie grane. Są nazwiska dyrygenta i solisty, trzy nazwiska kompozytorów<br /> i skąd mam wiedzieć, co zagra np. pianista - Griega, Lutosławskiego a może Brahmsa. Bardzo często w informacji internetowej jest to samo. A jak ktoś nie mieszka w centrum, nie ma Internetu a jest melomanem, to skąd ma wiedzieć, co jest grane w filharmonii?<br />Za dużo jest bajeranckiej formy a za mało merytorycznej treści w informacji dot. repertuaru filharmonicznego. <br />I to mnie razi.<br />Mam zaprenumerowany serwis informacyjny z Filharmonii Berlińskiej, jest wyczerpujący, szalenie merytoryczny a jednocześnie przystępnie podany. Często słucham koncertów na żywo z Berlina, bo serwis filharmoniczny mi to umożliwia, mam też idealne nagrania koncertów berlińskich filharmoników gratis do wykorzystania w domowej płytotece, jak chcę je mieć u siebie. <br />No i repertuar - soczysta klasyka wszystkich epok. iem kiedy mogę słuchać muzyki kameralnej i jakiej, kiedy symfonicznych koncertów, kiedy są recitale. <br />Edukacja muzyczna dla dzieci i młodzieży jest poza głównym programem koncertowym i nie zaśmieca go. Tak samo nie ma w nim występków rozrywkowych w wynajętych salach filharmonii. To nie są propozycje filharmonii dla melomanów.<br />U nas jest jeden wielki bałagan, takie nieco parweniuszowskie bawienie się formą, które drażni.<br />Jak ma się Berlin 100 km obok i jedną z najlepszych filharmonii w Europie, to można brać przykład od najlepszych, a przede wszystkim szanować melomana. <br />Zofia Bąbczynska-Jelonekhttps://www.blogger.com/profile/12864415415078311577noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-8642068478643443542016-10-04T10:01:31.911+02:002016-10-04T10:01:31.911+02:00Są różne percepcje muzyki, a poczucie tonalności j...Są różne percepcje muzyki, a poczucie tonalności jest wytworem pewnego rodzaju kultury (muzycznej) Np. Hindus, w odróżnieniu od Europejczyka nie odczuwa w ogóle tonalnego ciążenia w muzyce europejskiej. <br />Schoenberg tworząc swoją atonalną muzykę seryjną - starał się by każdy dźwięk był jednakowo ważny i nie pełnił specjalnych funkcji wyróżniających. <br />Odczucie muzyki bywa różne, niezależne od intencji i spektakularnych zasad tworzonych przez kompozytora. <br />W naszym,europejskim kręgu kulturowym na ogół partycypują ją tonalnie, ale nie zawsze.<br />Np. Milhaud komponował muzykę politonalną, np. w VI Symfonii, a słuchacze odbierali ją z reguły jako atonalną. Trudno bowiem ująć 6 tonacji równocześnie, które gw założeń kompozytora powinny funkcjonować w jego utworze.<br />Nie tylko zmienia się muzyka, zmienia się także jej percepcja u słuchaczy, zmienia się postawa słuchacza, jego nawyki muzyczne i upodobania. Jego doświadczenia z dźwiękami.. <br />Amerykański psycholog Farnsworth, już pół wieku temu zauważył,że podobne do Pana - traktowanie współczesnej muzyki - wynika z niezrozumienia przemian, jakie zaszły w percepcji (odbiorze) muzyki. <br />Utwory Bacha inaczej funkcjonują dzisiaj niż w w XVII w. Współczesny odbiorca muzyki ma bogatszą skalę odczuć muzycznych. <br />Niezależnie od tego, poczucie tonalności, które zaczęło się kształtować dopiero w XVI w. w zasadzie, w pewnym sensie, nadal tkwi w nas, mimo pojawienia się utworów opartych na zasadach atonalnych. <br />I to rzutuje na ich odbiór. <br />Do tego dochodzą uwarunkowania społeczne w percepcji muzyki, dany krąg kulturowy obowiązujący w określonej epoce historycznej. <br />Odbieranie muzyki Weinberga wg dawnych kryteriów jest też pewnego rodzaju błędem. <br />Kolejnym problemem przy odbiorze np. Weinberga może być tzw. napięcie harmoniczne utworu, które leży w sferze psychicznej odbiorcy muzyki. Problem leży w ograniczeniach ludzkiej uwagi, bowiem możliwość dostrzegania wielu elementów w muzyce ma swoje granice, zresztą różne u różnych słuchaczy.<br />Pan jako skrzypek odbiera inaczej Weinberga, ja inaczej, ale to wcale nie oznacza, że jego muzyka to "śmietnik". <br />W odbiorze muzyki ma też swoją rolę gust muzyczny, czyli zdolność odbioru muzyki nie wg praw teoretycznych (np. dot. tonalności), ale wg uczuć i doświadczeń, którymi kieruje się słuchacz czy artysta.<br />To tylko niektóre elementy dot. percepcji muzyki. <br />To szalenie szeroki temat do rozważań, raczej nie mam tu miejsca na ich prowadzenie...<br />Jedno jest istotne, mamy prawo, ludzkie prawo - różnie odbierać muzykę, różnie ją oceniać, ale trudno mi jest się zgodzić z uwagą, że jeśli muzyka nie odpowiada czyimś kryteriom owej percepcji - jest "śmietnikiem".<br />Pozdrawiam<br /><br />Zofia Bąbczynska-Jelonekhttps://www.blogger.com/profile/12864415415078311577noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-24074108115065428042016-10-04T09:17:32.981+02:002016-10-04T09:17:32.981+02:00Panie Lechu,
nie jestem skrzypkiem, posiadam elem...Panie Lechu, <br />nie jestem skrzypkiem, posiadam elementarne wykształcenie muzyczne, jakie powinien posiadacz "konsument" sztuki i kocham muzykę. <br />Dla mnie koncert skrzypcowy Weinberga nie jest żadnym "Śmietnikiem" i nie brzmiał żadnym dysonansem, wręcz przeciwnie, zwłaszcza w części II (Allegretto).<br />Nadal odnoszę wrażenie, że jednak Pan koncertu skrzypcowego - nie wysłuchał...<br />Mogę zrozumieć, że preferuje Pan w swojej percepcji muzykę czasów Narodowej Gromadki, że urzeka Pana Brahms a wieczorową porą gra Pan na skrzypcach dla siebie etiudy Paganiniego. <br />Że dla Pana muzyka kończy się ewentualnie na Szymanowskim lub Lutosławskim.<br />Ale to nie oznacza, że XX wiek to wyłącznie dysonans i bunt przeciwko harmonii. <br />Strawiński, Szostakowicz czy wreszcie Weinberg, to inna epoka muzyczna, ale na pewno nie "śmietnik" muzyczny. <br />Pozdrawiam.Zofia Bąbczynska-Jelonekhttps://www.blogger.com/profile/12864415415078311577noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-41061385141401021812016-10-04T09:10:02.599+02:002016-10-04T09:10:02.599+02:00Bardzo dziękuję za tak szeroką i wnikliwą odpowied...Bardzo dziękuję za tak szeroką i wnikliwą odpowiedz. Jeśli idzie o pomysł prof. Gwizdalanki, być może, ważnym dla niej argumentem był fakt, że sam kompozytor w okresie polskim przedstawiał się i pisał jako "Wajnberg". Ale, być może, to drobiazg. Najważniejsza jest muzyka.<br />Jako meloman mam tego pecha, że nie jestem w stanie odnotować tylko "kątem ucha" nieścisłości w dętych. Te potrafią zepsuć mi najlepsze wrażenia. Gdyby ten obszar został wreszcie poprawiony to szczecińska orkiestra ma papiery by być jednym z czołowych zespołów symfonicznych w Polsce. A tak kolejne dyrekcje zapewne boją się konfliktów i udają, że tego problemu nie ma. Albo, że przecież to nie "Berlińscy Filharmonicy". Pewne nadzieje wiążę z panią dyrektor Dorotą Serwą, która jest menadżerem kultury już nowoczesnego typu i bardzo konsekwentnie buduje nowe oblicze instytucji. I zapewne zdaje sobie sprawę, że takie "pięć minut" na dynamiczny rozwój orkiestry może się szybko nie powtórzyć.<br />Mam wrażenie, że orkiestra lepiej wypadła w koncercie inauguracyjnym gdzie zagrała trudną 5 symfonię Mahlera. Choć muszę przyznać, że w poprzednim sezonie Mahler pod batutą Leopolda Hagera wypadł jeszcze lepiej. Niemniej bardzo liczę na nowego dyrektora artystycznego Rune Bergmanna. <br />Jeśli idzie o "Idiotę" z Mannheim pod dyrekcją Thomasa Sanderlinga to warto zaznaczyć, że istnieje nagranie płytowe z tego spektaklu. Szkoda, że nie DVD. Z poważaniem, Robert. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-48602545817525329952016-10-03T20:55:26.161+02:002016-10-03T20:55:26.161+02:00Panie Robercie,
na partyturze i na nutach koncert...Panie Robercie, <br />na partyturze i na nutach koncertu widnieje jako autor: Mieczysław Weinberg lub nawet Moise Weinberg, tak też jest notowany ten kompozytor we wszelkich współczesnych zachodnich opracowaniach muzycznych. <br />Natomiast zbierając informację o jego losach i rodzinie natykałam się, jak podaję - na różne wersje nazwiska, będące jego fonetycznym brzemieniem. Ponieważ ojciec Weinberga był Rosjaninem - miał w dokumentach, tak jak to u Rosjan w zwyczaju - zapis grażdanką fonetycznego brzemienia jego nazwiska. I tak też zostało to zarejestrowane w warszawskich dokumentach rodziny. <br />Wszak Weinbergowie przyjechali do Warszawy z Kiszyniowa w 1916r. I tam, gdzie przebywali ich nazwisko pisano - FONETYCZNIE. Tak było w całej carskiej Rosji i tak jest do dzisiaj. <br />Pomysł prof. Gwizdalanki zmierza do pewnego spolszczenia nazwiska i tym samym podkreślenia,że Moise Weinberg to jednak polski a nie rosyjski a później radziecki Żyd. <br />Ale co innego jest spolszczenie nazwiska, a co innego zapis grażdanką fonetycznego brzmienia oryginalnego nazwiska. Przełożenie nazwiska z rosyjskiej grażdanki to jednak Weinberg, a nie Wajnberg.<br />Ale to już mniejsza sprawa. <br />Koncert był dla mnie znakomity, choćby dlatego,że słyszałam Weinberga na żywo po raz pierwszy w życiu i to na dodatek w mistrzowskim wykonaniu. <br />Orkiestra mogła być nieco stremowana, bo przy pulpicie miała światowej renomy dyrygenta,a potem za solistę, wybitnego skrzypka młodego pokolenia. To w końcu pierwszy występ w tym sezonie ze światowymi wykonawcami. Na pewno dla zespołu olbrzymia trema.<br />Koncert inauguracyjny wprawdzie z obcym pianistą, ale z własnym dyrektorem muzycznym, to jednak co innego. <br />Na sali zagranicznych krytyków muzycznych nie było, a teraz - byli. <br />Ja też miałam obawy co do naszych "dęciaków" (pięta achillesowa naszych filharmoników jeszcze od czasów Wiłkomirskiego i Marczyka) zwłaszcza w Brahmsie i partiach na rogi.Nie wszystko wyszło na 100% precyzyjnie i genialnie.... ale w odbiorze całości nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia, gdzieś tam kątem ucha to odnotowałam. <br />Polska zainteresowała się Weinbergiem od niedawna, chyba po wspaniałych sukcesach premierowych wykonań "Idioty" w Mannheim a potem w Petersburgu. <br />Ja sama zainteresowałam się kompozytorem po wielkiej fecie petersburskiej, trafiłam w Internecie na "Requiem", potem utwory związane z naszym krajem...<br />W naszej filharmonii z jego nazwiskiem nie spotkałam się, poza czwartkowym (w przeddzień koncertu z Linusem Rothem)występem Kwartetu Śląskiego.<br />Płyt z nagraniami - na rynku polskim - nie widziałam. <br />Niewątpliwie swoją płytotekę o tego kompozytora uzupełnię albo w Berlinie, jak wybiorę się tam na jakiś weekend, albo w księgarniach wysyłkowych Moskwy. Bo i jego Requiem i koncert skrzypcowy chciałabym mieć w domu. <br />Ocenić polskiej wersji "Pasażerki" nie mogę, bo jej nie widziałam. <br />Pozdrawiam serdecznie Zofia Bąbczynska-Jelonekhttps://www.blogger.com/profile/12864415415078311577noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-57815414110226525132016-10-03T20:19:56.965+02:002016-10-03T20:19:56.965+02:00Rzecz gustu, dla mnie to niewątpliwie jeden z najp...Rzecz gustu, dla mnie to niewątpliwie jeden z najpiękniejszych i najwspanialszych koncertów skrzypcowych powstałych w XX wieku.<br />I to jest muzyka a nie "muzyka". <br />Nie pasuje do niej określenie - "atonalna" czy "arytmiczna", bo i tonalność i rytmiczność w tej muzyce akurat są i nawet mocno pulsują. <br />Mnie polityczne dywagacje na temat muzyki zupełnie nie interesują. <br />Obawiam się, że Pan, panie Lechu - koncertu skrzypcowego Weinberga nigdy nie słyszał i nie ma o jego muzyce zielonego pojęcia. <br />Ale to już nie mój problem.<br />Zofia Bąbczynska-Jelonekhttps://www.blogger.com/profile/12864415415078311577noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5784724630012552945.post-9811256344814473902016-10-03T17:34:31.029+02:002016-10-03T17:34:31.029+02:00Przypadkowo trafiłem na to omówienie gdyż bardzo m...Przypadkowo trafiłem na to omówienie gdyż bardzo mnie interesuję twórczość Mieczysława Wajnberga. Będę obstawał przy tej pisowni gdyż tak właśnie pisał swoje nazwisko, jeszcze w Polsce, sam kompozytor i tak zaleca prof. Gwizdalanka. Zgadzam się, że repertuar koncertu był wspaniały a obaj panowie - solista i dyrygent - to uznanie na świecie ambasadorzy Mieczysława Wajneberga. Jednakże nie do końca przekonała mnie szczecińska orkiestra, zwłaszcza w Wagnerze. Czuło się, że muzycy nie czują się dobrze w takim repertuarze. Tradycyjnie problemem są w tej orkiestrze dęte blaszane ale skrzypce i wiolonczele brzmiały pięknie. <br />Na zakończenie dodam, że twórczość Mieczysława Wajnberga jest już od jakiegoś czas w Polsce ceniona i poszukiwana. Niedawno w Operze Narodowej była znakomita inscenizacji jego opery "Pasażerka". Robert.Anonymousnoreply@blogger.com