GAZETA WYBORCZA[1]
Casus Piskorskiego
Medium
red. Adama Michnika, podobnie jak „Rzeczpospolita” zajęła się Mariuszem
Piskorskim i jego partią „Zmiana”, którą zdaniem ABW założyli Rosjanie [2]. Dziennikarze powołują
się na ABW i prokuraturę, chociaż oficjalnie, i agentura i prokuratura, …milczą i
o sprawie lidera Zmiany nie chcą nic oficjalnie powiedzieć.
Duża część artykułu dot. działań Piskorskiego na …Ukrainie, gdzie w lutym ub. roku zorganizował wg prokuratury, wyjazd członków partii i kierował „prowokacją mającą na dokonaniu przez aktywistów jego partii dewastacji pomnika Bandery i malowaniu antyukraińskich napisów, sugerujących, że zrobili to Polacy mieszkający na Ukrainie”. Poza tym brał udział w referendum na Krymie „w celu przedstawienia opinii publicznej” tego referendum, „w sposób oczekiwany przez władze rosyjskie”.
Poza tym Piskorski spotykał się z przedstawicielami rosyjskich organizacji pozarządowych, którzy, wg prokuratury, byli w rzeczywistości „kontaktami służb wywiadowczych, czego Piskorski miał mieć świadomość”. Miał od nich przyjmować „zadania operacyjne w zakresie wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską celem propagowania tez zbieżnych z interesami Rosji”. I do jego zadań należało, jak podaje Gazeta Wyborcza, „manipulowanie nastrojami społecznymi i wywieranie wpływu na postawy społeczne w Polsce”, za co miał otrzymywać pieniądze.
Gazeta podaje, że wg ich źródeł, (czyli wg przecieku z ABW) Mateusz Piskorski od 2013 r. do maja 2016r. brał udział w „działalności rosyjskiego wywiadu cywilnego, skierowanej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, poprzez uczestniczenie w spotkaniach operacyjnych z osobami stanowiącymi kontakty służb wywiadu, przyjmowanie zadań operacyjnych celem propagowania rosyjskich interesów i manipulowania nastrojami polskiego społeczeństwa, pobierając na tę działalność środki finansowe i wynagrodzenia”.
Duża część artykułu dot. działań Piskorskiego na …Ukrainie, gdzie w lutym ub. roku zorganizował wg prokuratury, wyjazd członków partii i kierował „prowokacją mającą na dokonaniu przez aktywistów jego partii dewastacji pomnika Bandery i malowaniu antyukraińskich napisów, sugerujących, że zrobili to Polacy mieszkający na Ukrainie”. Poza tym brał udział w referendum na Krymie „w celu przedstawienia opinii publicznej” tego referendum, „w sposób oczekiwany przez władze rosyjskie”.
Poza tym Piskorski spotykał się z przedstawicielami rosyjskich organizacji pozarządowych, którzy, wg prokuratury, byli w rzeczywistości „kontaktami służb wywiadowczych, czego Piskorski miał mieć świadomość”. Miał od nich przyjmować „zadania operacyjne w zakresie wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską celem propagowania tez zbieżnych z interesami Rosji”. I do jego zadań należało, jak podaje Gazeta Wyborcza, „manipulowanie nastrojami społecznymi i wywieranie wpływu na postawy społeczne w Polsce”, za co miał otrzymywać pieniądze.
Gazeta podaje, że wg ich źródeł, (czyli wg przecieku z ABW) Mateusz Piskorski od 2013 r. do maja 2016r. brał udział w „działalności rosyjskiego wywiadu cywilnego, skierowanej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, poprzez uczestniczenie w spotkaniach operacyjnych z osobami stanowiącymi kontakty służb wywiadu, przyjmowanie zadań operacyjnych celem propagowania rosyjskich interesów i manipulowania nastrojami polskiego społeczeństwa, pobierając na tę działalność środki finansowe i wynagrodzenia”.
Mówiąc
wprost, sympatie prorosyjskie czy szacunek wobec rosyjskiego prezydenta,
objawiane przez Polaków w różnych sposób, a także publiczne piętnowanie
ukraińskiego ludobójstwa na Polakach - to wina Piskorskiego i jego
niezarejestrowanej partii. I to wg ABW nazywa się …szpiegostwem.
Obecnie
w Polsce, jeśli społeczeństwo myśli inaczej o Rosji czy jej prezydencie, niż
głoszą to propagandowe media i rządzący politycy, to znaczy, że ulega
„manipulacjom nastrojami” i „propaguje rosyjskie interesy”.
A osoby, które gdziekolwiek (np. w Internecie czy w mediach) ujawniły prorosyjskie opinie, czy też zaakcentowały to swoją postawą i działaniem – mogą być oskarżone o szpiegostwo na rzecz Rosji.
Każdy kontakt z jakąkolwiek rosyjską organizacją pozarządową, o ile nie jest ona w Rosji określona „agentem wpływu”, czyli opozycyjną, finansowaną przez Zachód – może być określony przez polski wymiar sprawiedliwości i polskie tajne służby – jako szpiegostwo na rzecz Rosji.
A osoby, które gdziekolwiek (np. w Internecie czy w mediach) ujawniły prorosyjskie opinie, czy też zaakcentowały to swoją postawą i działaniem – mogą być oskarżone o szpiegostwo na rzecz Rosji.
Każdy kontakt z jakąkolwiek rosyjską organizacją pozarządową, o ile nie jest ona w Rosji określona „agentem wpływu”, czyli opozycyjną, finansowaną przez Zachód – może być określony przez polski wymiar sprawiedliwości i polskie tajne służby – jako szpiegostwo na rzecz Rosji.
Poza
przekazaniem przecieków z ABW i prokuratury na temat uwięzionego lidera Zmiany,
Gazeta Wyborcza, sugeruje, że mężczyzna, który chciał wysadzić w powietrze
autobus z pasażerami we Wrocławiu naśladował braci Cajnajewów[3], Czeczenów, który
identyczną bombę podłożyli w czasie biegu maratończyków w Bostonie.
Polityczne euro-obligacje
Gazeta Wyborcza ze smutkiem stwierdza, że jeszcze, w ub. miesiącu plany Moskwy mogły być pogrzebane przez międzynarodowe instytucje: Clearstream i Eurorocler, które nie chciały obsługiwać rosyjskich euro-obligacji, po zastrzeżeniach, jakie wniosły USA i UE. Rosja znalazła sposób na wymuszone przez Amerykanów fochy zachodnich instytucji finansowych i wobec takich postaw powierzyła obsługę swoich obligacji własnemu, kontrolowanemu przez rząd bankowi VTB Capital, a rozliczeniami zajmie się również rosyjska instytucja finansowa - NRD (Nacjonalnyj Roscziotnyj Depozitarij).
Doradcą prawnym tej emisji została amerykańska kancelaria prawna Cleary Gottlieb Steen and Hamilton, która już reprezentowała rosyjski rząd w międzynarodowych sporach Rosji dot. kompanii naftowej Jukos.
Red.
Kublik wspomina też, że szykując do prywatyzacji objętego zachodnimi sankcjami
koncern Rosnieft, Rosja może skorzystać z tej samej kancelarii, jeśli powiedzie
jej się ze sprzedaż zachodnim inwestorom euro-obligacji. Na razie rząd Rosji
wynajął do tej prywatyzacji już inną amerykańska kancelarię - White and Case, także
doradzającej Rosji w sprawach Jukosu. Doradcą inwestycyjnym w tej prywatyzacji
będzie natomiast wielki włoski bank Intesa Sanpaolo, o czym poinformował
minister rozwoju gospodarczego FR Aleksiej Uliukajew.
Jedna Rosja: kanty i
przekręty
Oczywiście
nie mogło zabraknąć artykułu byłego moskiewskiego korespondenta GW[5]. Wprawdzie w Rosji go już
nie ma, ale uważa, że o Rosji wie wszystko.
„Putinowska partia władzy Jedna Rosja przeprowadziła w całym kraju pierwsze prawybory” donosi. „W wielu miejscach udało się w myśl reguły Wiktora Czarnomydrina: ‘chcieliście dobrze, wyszło jak zawsze’, czyli z tradycyjnymi kantami”. Barwnie opisuje dziennikarza z PBK Daily, który podszył się pod pracownika budżetówki w podmoskiewskich Lubercach i dzięki temu obserwował nieprawidłowości wyborów wewnątrzpartyjnych. Uczciwie jednak zaznaczył, że podobne zachowania członków Jednej Rosji zaobserwowane na dalekim wschodzie Rosji zaowocowały stwierdzeniem kierownictwa partii, że unieważni wybory w kilku regionach.
„Putinowska partia władzy Jedna Rosja przeprowadziła w całym kraju pierwsze prawybory” donosi. „W wielu miejscach udało się w myśl reguły Wiktora Czarnomydrina: ‘chcieliście dobrze, wyszło jak zawsze’, czyli z tradycyjnymi kantami”. Barwnie opisuje dziennikarza z PBK Daily, który podszył się pod pracownika budżetówki w podmoskiewskich Lubercach i dzięki temu obserwował nieprawidłowości wyborów wewnątrzpartyjnych. Uczciwie jednak zaznaczył, że podobne zachowania członków Jednej Rosji zaobserwowane na dalekim wschodzie Rosji zaowocowały stwierdzeniem kierownictwa partii, że unieważni wybory w kilku regionach.
KOMENTARZ
Lektura
wydań świątecznych największych ogólnopolskich dzienników wyraźnie wskazuje na
to, że jest kreowana dla polskiego społeczeństwa jednostronna, negatywna opinia
o Rosji. Dziennikarze, świadomie lub mniej - jasno wskazują inspiracje USA,
zarówno dot. poruszanej tematyki, jak i sposobów interpretacji rzeczywistości.
Średnio inteligentny czytelnik nie ma problemów w dostrzeganiu tego zjawiska.
W tym samym czasie, w Internecie na portalach informacyjnych można przeczytać, że to Rosja prowadzi
wielką wojnę informacyjną w Polsce[6].
Red. Robert Cheda z portalu internetowego www.wp.pl uważa, że to akurat Polska jest jednym z najważniejszych celów wojny hybrydowej Rosji z Zachodem. Wg niego, jest „zastraszenie i dezinformacja zagranicznej opinii publicznej” i gra „na wywołanie wewnętrznych podziałów w UE oraz pomiędzy nią i USA” a „rosyjskie media z upodobaniem używają wobec Polski negatywnych skojarzeń”.
Red. Robert Cheda z portalu internetowego www.wp.pl uważa, że to akurat Polska jest jednym z najważniejszych celów wojny hybrydowej Rosji z Zachodem. Wg niego, jest „zastraszenie i dezinformacja zagranicznej opinii publicznej” i gra „na wywołanie wewnętrznych podziałów w UE oraz pomiędzy nią i USA” a „rosyjskie media z upodobaniem używają wobec Polski negatywnych skojarzeń”.
Jakby
nie oceniać opinii red. Chedy, to jego twierdzenie, że „Moskwa udowadnia
Europie, że nasza polityka oparta na rusofobii" i jest to "jedna z głównych przyczyn
braku korzystnych relacji Rosji i UE” - ma bardzo konkretne źródła. Wystarczy
przeczytać tylko dwie gazety wydane w tym samym czasie, by potwierdzić, iż wskazana przez red. Chedę - Moskwa ma w 100% rację.
Jego
zdaniem: „pomiędzy Rosją i Zachodem trwa wojna. Trwa rosyjska agresja
propagandowa i informacyjna, które tamtejsza doktryna wojskowa traktuje tak
samo, jak klasyczne ofensywy militarne. Jeśli ktoś myśli inaczej, pozostaje w
błędzie i pora nareszcie spojrzeć prawdzie w oczy. Szczególnie w Polsce, która
zajmuje poczesne miejsce na liście rosyjskich celów wojskowych”. Uważa też, że
„w rosyjskich mediach trudno znaleźć jakąkolwiek pozytywną informację o Polsce
lub Polakach. Jesteśmy pod tym względem kompletnie wymazani z rosyjskiej
świadomości. (…) Za to negatywnych skojarzeń jest więcej niż dość, a głównym pozostaje
polska obsesja antyrosyjska, czyli rusofobia. Takim motywem jest tłumaczone
każde wydarzenie w naszym kraju oraz polska polityka zagraniczna”.
O
ile z tezą red. Chedy, że w rosyjskich mediach piszą wyłącznie źle o Polsce,
trudno mi się zgodzić, to z drugą tezą, że „polska obsesja antyrosyjska, czyli
rusofobia” jest aż nadto widoczna, zwłaszcza w mediach i polskiej polityce zagranicznej – uważam za słuszną. W tym przypadku Rosjanie mają 100% racji!
Tyle,
że to nie efekt "agresywnej wojny hybrydowej" Rosji z Polską, ale dokładnie
odwrotnie – to efekt prymitywnej raczej wojny hybrydowej Polski z Rosją, co
widać gołym okiem w polskich mediach, czy w wypowiedziach polskich polityków.
Odwracania
kota ogonem na nic się nie zda, „pora nareszcie spojrzeć prawdzie w oczy”, jak
postuluje red. Cheda, chociaż kierunek jego patrzenia jest dokładnie odwrotny
od mojego.
[1] GAZETA
WYBORCZA, nr.121 ,8728, środa-czwartek
25-26 maja 2016
[2] Mariusz
Jałoszewski, Wojciech Czuchnowski: „ABW: Partię Zmiana założyli Rosjanie”, str.
7.
[3] Jacek Harłukowicz:
”Bombiarz z Wrocławia naśladował braci Cajnajewów”, str. 5.
[4] Andrzej
Kublik: „Rosja przełamuje sankcje”, str. 26.
[5] Wacław
Radziwinowicz: „Karuzela, podarki i cuda nad urną Jednej Rosji”, str. 18.
[6] Robert
Cheda: „Rosyjski walec propagandowy. Polska jednym z najważniejszych celów
wojny informacyjnej Kremla”, portal informacyjny Wirtualnej Polski: www.wp.pl ,
25 maja 2016r, patrz: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Rosyjski-walec-propagandowy-Polska-jednym-z-najwazniejszych-celow-wojny-informacyjnej-Kremla,wid,18348945,wiadomosc.html?ticaid=117158&_ticrsn=5
kto finansował polską opozycję w latach 70-tych i 80-tych? kto finansuje białoruską opozycję obecnie?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, kto. Ja myślę, ze odwetowcy z Bonn i niędzynarodowe siły reakcji a także amerykański imperializm i izraelska soldateska. Czy mam rację?
OdpowiedzUsuńWracają lata 50. Nie rozumiem ludzi, którzy żyją ze szkodzenia innym ludziom. W dodatku, że są to często ludzie inteligentni i wykształceni.
OdpowiedzUsuń